„Z euro będzie jak z reformą emerytalną ’67. Prezydent Komorowski już teraz mówi, że do dyskusji o euro wrócimy po wyborach” – to jeden głównych elementów przekazu Andrzeja Duda po zakupach w Biedronce w miejscowości Milówka. Centralnym elementem było oczywiście porównanie cen.
Zakupy Dudy kosztowały 37 złote, na Słowacji te same produkty kosztowały 54 złote. Jak mówił Duda, ta różnica nie wymaga większego komentarza. Duda podkreślił, że sklep w Milówce jest nowy, a korzystają z niego przede wszystkim Słowacy, którzy mogą tu wszystko kupić taniej.
13,29 euro kontra 37,02 zł. Oto paragony z dzisiejszych zakupów @AndrzejDuda na Słowacji i w Polsce. pic.twitter.com/wjnlwydiiT
— Andrzej Duda 2015 (@AndrzejDuda2015) marzec 27, 2015
W weekend politycy PiS będą mówić o euro w niemal wszystkich powiatach w Polsce, wykorzystując wyjazd Dudy na Słowację. Mają też rozdawać ulotki dotyczące cen, o których pisaliśmy w poniedziałek. Duda w weekend będzie kontynuować podróż Dudabusem – cały czas będzie mówić o euro. Dlatego piątkowy przekaz kandydata nie zniknie całkowicie w szumie, który wywołała konferencja Antoniego Macierewicza. Przynajmniej takie jest założenie sztabu.
Kandydat PiS na prezydenta powtórzył też w Milówce, że dyskusja o euro będzie mieć tylko sens tylko wtedy, gdy zarobki w Polsce zbliżą się do unijnego poziomu. Nie odniósł się do pytań o SKOK-i. Jak zapowiedział później rzecznik PiS Marcin Mastalerek, Duda będzie odpowiadać bezpośrednio tylko prezydentowi Komorowskiemu, a nie „zagończykowi” Grupińskiemu. Jak podkreślił Mastalerek, „nie będziemy grać jak orkiestra z Czerskiej zagra”.
W ten sposób PiS chce zmusić prezydenta Komorowskiego do bezpośredniej dyskusji z Dudą, czego prezydent – jak pisała kilka tygodni temu „Rz” – miał unikać. Kolejne przystanki Dudabusu w piątek to Cieszyn i Żywiec. W Milówce natychmiast pojawiło się kilku zwolenników Dudy z hasłem „Duda, Musisz”.
Fot. 300POLITYKA