Będzie ustawa. Zostanie przegłosowana jeszcze w tej kadencji i wejdzie w życie w 2016 roku. Tak przynajmniej twierdzi Sławomir Neumann, wiceminister zdrowia. Jednak za wcześnie na radość dla tych wszystkich, którzy od lat apelują o wprowadzenie regulacji. Politycy PO składają takie zapowiedzi, ilekroć jest taka potrzeba. Teraz był to przypadek, gdy kobiecie wszczepiono cudzą komórkę jajową. Przypadek szokujący. Dlatego trzeba było wysłać bardziej liberalnym wyborcom sygnał: „pracujemy nad tym, to tylko kwestia czasu”. Ale zaraz, zaraz ktoś chyba już o tym mówił…
Ewa Kopacz: 6 stycznia 2007 dla Wydarzeń Polsatu: „To nie dotyczy małej grupki obywateli, ale miliona małżeństw, więc może warto na ten temat mówić i to pokazać”.
Ewa Kopacz 2 stycznia 2008: „Opracujemy przepisy w sprawie in vitro”.
Bronisław Komorowski 25 czerwca 2010 po spotkaniu z rodzicami, którzy skorzystali z in vitro: „To będzie jeden z tematów, jedno z wielkich wyzwań stojących przed przyszłym prezydentem, który czasami się mówi może nazbyt poetycko powinien być ojcem całego narodu”.
Donald Tusk 26 listopada 2011: „Metoda in vitro powinna być metodą uregulowaną, a więc legalną, prawną”.
Donald Tusk 9 października 2013: „Przedstawimy projekt regulujący stosowanie procedury in vitro, który umożliwi korzystanie z niej wszystkim zainteresowanym, a zarazem wykluczy możliwość stosowania jej w sposób nieetyczny”.
To tylko zapowiedzi. PO ma kilka sposobów na to, by od nich odejść: frakcja konserwatywna nie pozwala, jest kilka projektów, przedłużenie dyskusji choć trwa już ona wiele lat. Finał tego wszystkiego jest taki, że Polska jest jedynym krajem Unii Europejskiej, gdzie nie ma regulacji dotyczących in vitro.
Politycy Platformy wiedzą jednak jedno. Nie bardzo mają tu konkurencje. Jarosław Kaczyński wspominał już nawet kiedyś o więzieniu za in vitro. Teraz PiS chciałby zakazać zabiegów. Lewica wydaje się bez szans w tym starciu i na tym tle wyborcy muszą zadowolić się obietnicą.
Fot. PO Śląsk