Live

Polityczny plan czwartku: spotkanie Przydacza i Bosackiego, Kierwiński z czeskim odpowiednikiem, konferencja Żurka

Na 10:30 zaplanowano konferencję prasową rzecznika PiS Rafała Bochenka oraz posłów Kamila Bortniczuka i Pawła Hreniaka.

O 11:00 odbędzie się konferencja prasowa ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. – Sporo się tego zebrało. Zarówno w kwestiach ministerialnych jak i prokuratorskich – stwierdził szef MS.

Również o 11:00, w Ośrodku Szkoleń Specjalistycznych Straży Granicznej w Lubaniu odbędzie się konferencja prasowa ministra spraw wewnętrznych i administracji Marcina Kierwińskiego oraz wicepremiera, ministra spraw wewnętrznych Czech Víta Rakušana.

O 13:00 ma dojść do spotkania szefa prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcina Przydacza i wiceszefa MSZ Marcina Bosackiego. Pierwotnie spotkanie miało dotyczyć obsady placówek dyplomatycznych, lecz wczoraj Przydacz zapowiedział, że będzie również oczekiwał od wiceministra wyjaśnień ws. jego wystąpienia na Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

Skoro pan minister Bosacki całemu światu obwieścił, że ten dom w Wyrykach został zniszczony przez rosyjskiego drona, a teraz „Rzeczpospolita” pisze coś innego, to jest to pewnego rodzaju kompromitacja MSZ – stwierdził.

„To ośmieszające dla tego rządu, ale niestety to też woda na młyn dla ruskiej propagandy”. Bogucki o sprawie domu w Wyrykach

– Jeżeli nie mieli pewności – mówię o rządzących, o rządzie, o Donaldzie Tusku – że to mógł nie być dron, tylko jakiś inny obiekt, bo dzisiaj mogę takim sformułowaniem się posługiwać, to na miły Bóg, dlaczego wiceminister spraw zagranicznych jedzie na Radę Bezpieczeństwa ONZ i pokazuje ten dom jako obiekt, który został zniszczony przez rosyjskiego drona? – powiedział Zbigniew Bogucki w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim w Poranku Radia Wnet.

– Przecież to jest ośmieszające dla tego rządu, ale niestety to jest też ośmieszające w kontekście prowadzenia dyskusji nt. rosyjskiego zagrożenia. Zachowują się jak dzieci w piaskownicy – ocenił.

– Jeżeli nie ma ktoś pewności, to nie używa tego argumentu. To jest tak naprawdę woda na młyn dla ruskiej propagandy – dodał.

„Przeczytał, wyszedł do mediów, zaczął opowiadać, że go ma”. Przydacz: Klich ws. listu z Białego Domu zrobił dokładnie odwrotnie, niż powinien

– W normalnej, profesjonalnej dyplomacji powinno być tak: trafia list z Białego Domu do polskiej ambasady, jest nadawany pocztą dyplomatyczną, a jednocześnie skan tego listu, jeśli już go pan kierownik Klich przeczytał, to powinien wysłać w trybie pilnym do kancelarii – powiedział Marcin Przydacz w TVN24.

– A pan kierownik Klich według mojej wiedzy zrobił dokładnie odwrotnie. Przeczytał, wyszedł do mediów, zaczął opowiadać, że ma ten list, położył go na biurku, poszedł spać […] obudzili go wcześnie rano urzędnicy MSZ-u z uwagi na dyskusję medialną – kontynuował.

Przydacz: Rosjanie spowodowali tę sytuację, natomiast aby nie dawać paliwa dezinformacji, powinniśmy szafować orężem prawdy, a tego zabrakło

– Rosjanie spowodowali tę sytuację, co do tego nie ma żadnej wątpliwości, żadnej dyskusji. Natomiast aby nie dawać paliwa rosyjskiej dezinformacji, my powinniśmy szafować orężem prawdy, a tutaj tego zabrakło – powiedział Marcin Przydacz w TVN24.

Przydacz: Przepływ informacji pomiędzy MON a MSZ też jest ograniczony

– Ruska dezinformacja działa na całym świecie i niestety poprzez działania ministra Bosackiego w ONZ dano wodę na młyn rosyjskiej dezinformacji. Minister Bosacki pokazywał zdjęcia tego domu w Wyrykach, po czym jestem przekonany, że dzisiaj po całym globalnym południu szarżują informacje, że Polska zdezinformowała, nieprawda, że to rosyjski dron, bo to własna rakieta itd. – powiedział Marcin Przydacz w TVN24.

– Po co to było robić? Nie należało najpierw sprawdzić i poinformować zarówno pana prezydenta, jak i najwyraźniej Ministerstwo Spraw Zagranicznych, bo widać, że przepływ pomiędzy MON-em a Ministerstwem Spraw Zagranicznych też jest ograniczony. Tracimy na tym wszyscy – kontynuował.

Przydacz: Po godzinie 21 do Kancelarii Prezydenta trafił niejawny raport dot. wydarzeń w Wyrykach

– Zażądał [prezydent] dodatkowej informacji czy pełnej po publikacji Rzeczpospolitej i z tego co wiem, wczoraj w późnych godzinach wieczornych taki raport [dot. wydarzeń w Wyrykach] do kancelarii trafił, ale też nie znam jego treści, bo jest raportem niejawnym i nie jestem jego adresatem – powiedział Marcin Przydacz w TVN24.

– Ten raport miał trafić do godziny 18 wczoraj, trafił po godzinie 21 – kontynuował.

– Wydaje mi się, że ze sztabu. Tak [z wojska] – mówił dalej, dopytywany, skąd trafił.

– Trafił późno w nocy, mnie już nie było w kancelarii, więc nie wiem [czy on zaspokaja wiedzę] – dodał.

Przydacz: Notatka, która dotarła 12 września do BBN, nie zawierała jednoznacznych stwierdzeń dot. tego, co wydarzyło się w Wyrykach

– 12 [września] jeśli nawet dotarła taka notatka [z Dowództwa Operacyjnego do BBN], według moich informacji, ona nie do mnie trafiła, ale według moich informacji nie zawierała tych jednoznacznych stwierdzeń dot. tego, co się wydarzyło w Wyrykach – powiedział Marcin Przydacz w „Rozmowie Piaseckiego” TVN24.

– Prezydent Rzeczypospolitej, który znał treść tych informacji, twierdzi wprost, że nie został w pełni poinformowany przez MON – kontynuował.

– Pan mówi, i to jest bardzo sprytne zagranie, że MON przekazał wszelkie informacje, jakie posiadał na tamten moment. Być może sam MON nie panuje nad sytuacją i po prostu być może samo Ministerstwo Obrony Narodowej nie miało pełni tych informacji, ale to niezbyt dobrze świadczy o MON-ie, a nie o odbiorcy tej informacji – mówił dalej.