– Bardzo, bardzo złą rzeczą, która działa się w tej kampanii wyborczej, było to, że najpierw mało zaskakująco do gry wszedł pan Mentzen, który jest zwolennikiem państwa słabego, państwa minimum, państwa, które nie bierze za nic odpowiedzialności – powiedział Adrian Zandberg w Krakowie.

– Ale potem w licytację z panem Mentzenem, kto szybciej zwinie polskie państwo, kto szybciej z polskiego państwa zrobi państwo minimum, weszli kandydaci i Platformy i PiS-u. Bo uwierzyli, że to będzie dla nich wyborczo opłacalne – kontynuował.

– Trzaskowski i Nawrocki zaczęli opowiadać jakieś dyrdymały, o tym, że trzeba chronić biedne staruszki przed podatkiem antyspekulacyjnym, o tym, że nie możemy uregulować sytuacji na rynku mieszkaniowym, bo to zaszkodzi firmom deweloperskim, o tym, że nie wolno opodatkować najbogatszych, multimilionerów, miliarderów żadnym podatkiem majątkowym – mówił dalej.