– Jak słyszę te argumenty PiS-u, to mam ochotę postukać się w głowę, bo przecież my nie mówimy o wspólnej armii europejskiej – powiedział premier Donald Tusk podczas briefingu prasowego, odpowiadając na pytanie o to, jak ocenia argumenty przeciwko rezolucji w PE mówiące o tym, że to zmiany wykraczające poza traktaty, zagrażające suwerenności, bo traktaty unijne nie przewidują wspólnej armii europejskiej.

– Mówimy o tym, że mamy bardzo konkretny problem, czyli zabezpieczenie wschodniej granicy Polski, granicy z Rosją i Białorusią i mamy inwestować w to duże pieniądze, chodzi o drony, o fortyfikacje, o takie przysposobienie natury, bezpieczne dla natury, ale które może sprzyjać też bezpieczeństwu tej granicy – kontynuował.

„Oprócz Kaczyńskiego i jego kolegów wszyscy w Polsce to rozumieją”

– Ja uważam, że wszyscy w Polsce to rozumieją, oprócz Kaczyńskiego i jego kolegów, bo mówię, na Konfederację machnę ręką, że w naszym interesie jest, żeby państwa NATO, państwa Unii Europejskiej, traktowały to jako wspólną granicę, bo będzie nam łatwiej najzwyczajniej w świecie i sfinansować i zorganizować tę pomoc – mówił dalej szef rządu.

– To nie jest świętokradztwo, jeśli powiemy, że stanowisko Waszyngtonu dzisiaj co do trwałości obecności wojsk amerykańskich w Europie jest przez samych Amerykanów czasami stawiane pod znakiem zapytania. Więc jest oczywistym obowiązkiem każdego patrioty, żeby zadbać, aby maksymalnie dużo państw Zachodu traktowało obronę polskiej granicy wschodniej jako wspólny obowiązek – dodał.

„Nie ma żadnego wytłumaczenia dla tego zachowania”

– Mogliby po tym głupim głosowaniu zamilknąć, przeprosić i postarać się już więcej takich błędów nie robić, a nie pleść te bzdury […] dla tego zachowania nie ma żadnego wytłumaczenia – zaznaczył premier.