– Od początku tłumaczyłem naszym partnerom, szczególnie kanclerzowi Niemiec, wtedy, kiedy podjął decyzję o ponownym przywróceniu kontroli na granicy polsko-niemieckiej, że nie widzę logiki w postępowaniu rządu niemieckiego wtedy, kiedy odmówił na początku poparcia dla polskiego projektu Tarczy Wschód i zainwestowania w ochronę polskiej granicy na wschodzie, a równocześnie postanowił przywrócić kontrole na granicy polsko-niemieckiej – powiedział premier Donald Tusk w Gdańsku, na wspólnej konferencji z szefową KE.
– Usiłowałem wytłumaczyć rzecz dla mnie oczywistą: jeśli Europa będzie inwestowała w ochronę polskiej granicy z Rosją, Białorusią, tam, gdzie ten strumień był tak intensywny, to nie będzie też potrzeby blokowania granicy z Polską, bo nie będzie tych przejść – kontynuował.
– Po kilku tygodniach tej perswazji to przyniosło efekt, znaczy, kanclerz Scholz przestał blokować, taka była jego pierwsza reakcja […] tę potrzebę inwestowania w ochronę wschodniej granicy Unii Europejskiej – mówił dalej.
– Było tam pewne jakieś nieporozumienie chyba, nie do końca nasi niemieccy przyjaciele rozumieli, o co chodzi tak naprawdę z tymi inwestycjami na wschodniej granicy, była obawa, że tu chodzi o zakup broni, a jak się wyjaśniło, że chodzi o ochronę europejskiej granicy i o infrastrukturę graniczną, to już nikt, włącznie z kanclerzem Niemiec, nie myślał, żeby to blokować – dodał.