– Po pierwsze, oczywiście to nie był milion złotych, także mogę zadać pytanie tym wszystkim, którzy tę kwotę rozpowszechniają, dlaczego wprowadzają opinię publiczną w błąd – powiedział Marek Magierowski w wywiadzie na kanale „Rymanowski Live”, pytany o milion złotych rekompensaty w zamian za podpisanie rezygnacji.

– Nie pamiętam dokładnie kwot, ale to jest kwota […] która jest kwotą pensji ambasadora RP w Waszyngtonie od momentu, w którym zostałem z tego stanowiska odwołany, do momentu, w którym mijała moja czteroletnia kadencja – kontynuował.

– Z grubsza tak [policzyłem, ile bym zarobił], natomiast jedno jest ważne w tej całej historii, mianowicie nie jest to roszczenie ani nie żądanie, ja myślę, że, z bólem i z przykrością to stwierdzam, ale pan minister Sikorski celowo użył tego sformułowania, żeby trochę zamącić, zaciemnić obraz – mówił dalej.

– Była to propozycja rozwiązania umowy za porozumieniem stron, w której pojawiła się także informacja o tym, że jeżeli MSZ nie zgadza się na te warunki, to oczywiście jestem gotów do ich negocjowania oraz do pozostania na stanowisku, dalszego pełnienia funkcji – dodał.