– Zwróciłbym się znowu bezpośrednio do pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, gdyby nie stchórzył i nie uciekł z sali dzisiaj, zwróciłbym się znowu z tym pytaniem: co kazało panu Kaczyńskiemu, panu Morawieckiemu pod okiem pana prezydenta Dudy prowadzić rozmowy z premierem Orbánem, z prezydentem Putinem, z inwestorami zagranicznymi i polskimi na temat wspólnej budowy elektrowni jądrowej w Królewcu – powiedział premier Donald Tusk podczas posiedzenia Sejmu.

– To tam miała powstać elektrownia jądrowa PiS-u i pana prezydenta Dudy. W 2021 roku głośno, tam w Gołdapi pod granicą, kilkadziesiąt kilometrów od miejsca, gdzie miała powstać ta inwestycja, zapytałem wprost: co takiego się stało, kto was do tego namówił, czy możecie powiedzieć Polakom, dlaczego w porozumieniu z proputinowskimi siłami w Europie zdecydowaliście się na prowadzenie prac nad taką inwestycją? – kontynuował.

– Nie było wtedy mowy o polskiej elektrowni jądrowej. Do dzisiaj nie usłyszeliśmy ani jednego słowa wytłumaczenia. Dzięki bardzo twardemu stanowisku […] udało się zatrzymać ten projekt – mówił dalej.