– Wiemy że informacje o zbliżającym się niebezpieczeństwie były znane i dostępne dla ośrodka rządowego co najmniej 11 [września], ale w gruncie rzeczy powinny być już przynajmniej 10, bo już wtedy te informacje dotarły do Polski. Dotarły w formie, która nie pozostawiała wątpliwości – jest niebezpieczeństwo, że dojdzie do bardzo poważnych wydarzeń, powodzi. Dlaczego te informacje nie zostały odpowiednio wykorzystane? Tego nie wiem. To jeszcze sprawa, pytanie, na które musimy odpowiedzieć. To ogromnie ważne pytanie. Wiemy też, jaka była reakcja władzy w momencie, w którym nie można już było uznawać, udawać że się nie widzi tego, co się dzieje – stwierdził Jarosław Kaczyński w trakcie konferencji w Sejmie.
– To była reakcja, która miała charakter z jednej strony teatralizacji życia publicznego i to w tym momencie, w którym ta teatralizacja, która jest najmniej potrzebna, w momencie bardzo ciężkiego kryzysu, na który trzeba bardzo szybko, energicznie reagować. Skutkiem tej teatralizacji, tej głównym bohaterem był Donald Tusk, był pewien paraliż decyzyjny. Ta teatralizacja nawiązywała do pewnej bardo już starej socjotechniki – dobry car i źli bojarze i ta socjotechnika paraliżowała jeżeli chodzi o podejmowanie przez funkcjonariuszy publicznych niższych premier szczebli różnego rodzaju decyzji. Bo jeśli np. car mówi, ze będzie dobrze, to trudno powiedzieć, że będzie źle”. Jeżeli car mówi, że tama nie padnie, nie zawali się, nie będzie kolejnego nieszczęścia, to znów trudno protestować – mówił dalej.