W ramach organizowanych przez PiS obchodów kolejnej miesięcznicy smoleńskiej, Jarosław Kaczyński złożył wieniec przed pomnikiem ofiar katastrofy na placu Piłsudskiego w Warszawie, a następnie wygłosił przemówienie. W tle słychać było okrzyki jego przeciwników, którzy skandowali różne hasła – m.in. „będziesz siedział”.
– Jesteśmy tutaj, żeby państwo mogli obejrzeć z bliska, w jaki sposób to od wielu miesięcy, od czasu przejęcia władzy przez koalicję 13 grudnia, wygląda. […] Ci, którzy przeszkadzają, mają prawo co prawda do demonstracji, ale muszą być w odległości co najmniej 100 metrów. Kiedyś policja ten obowiązek spełniała, dzisiaj go nie spełnia. Udaje, że się nic nie dzieje. Pojedynczy policjanci czasem reagują […], ale ci, którzy dowodzą, mają najwyraźniej inne rozkazy – powiedział prezes PiS.
Jak ocenił: – To jest jeszcze jeden z dowodów na bardzo bezczelne, niesłychane łamanie prawa. Tym bardziej, że tolerowana jest agresja, którą można określić krótko: to jest proszę państwa putinada. To, co jest na tym napisie, który oni tutaj umieszczają co miesiąc, to jest nic innego, jak obrona Putina. To jest coś, co jest nieprawdą i to nieprawdą, która została stwierdzona już w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Wojskową.
Kaczyński odnosił się do osób, które co miesiąc zostawiają przy pomniku wieniec z tabliczką: „pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego”.
– Ci, którzy tutaj przychodzą, powinni być i będą przedmiotem zainteresowania służb specjalnych, tych prawdziwie polskich i prawdziwie polskie sądy, uczciwe sądy, kiedyś ich osądzą – stwierdził.