– Oczywiście, że są różnice zdań w koalicji, których nikt nie ukrywał […]. Też na tym polega demokracja, że tworzą się różne koalicje. Nie są to takie autorytarne rządy, jak rządy Zjednoczonej Prawicy, gdzie o wszystkim decydował prezes i wszyscy się musieli temu podporządkować – powiedziała Dorota Łoboda w Poranku TOK FM.

– Te nieposłuszeństwa i bunty zazwyczaj były gdzieś duszone w zarodku. Tutaj my raczej się dogadujemy i próbujemy przekonywać do swoich racji, tak jak ja to czynię – na razie bezskutecznie, tu muszę się przyznać – jeżeli chodzi o prawo do przerywania ciąży. Ale akurat tego tematu ja nie odpuszczę – zaznaczyła.

– Wiem, że co prawda premier powiedział, że to się w tym Sejmie nie uda. My jednak z koleżankami z Koalicji nie ustajemy w wysiłkach, żeby jednak posłanki i posłów PSL-u przekonywać do jakiegoś rodzaju nowego kompromisu. Przy czym nie rozumiem pod tym słowem tego stanu, który był po 1993 roku i przed 2020 – kontynuowała.