– Żeby mówić o zielonym ładzie, trzeba wiedzieć, o czym rozmawiamy, a problem polega na tym, że rozmawiamy o bardzo ogólnym haśle, które nie jest zdefiniowane i nie ma szczegółowej dyskusji o tym, co je definiuje. Zielony ład dla Polski definiuje Krajowy Plan Strategiczny uchwalony w 2020 roku, przyjęty przez ministra Kowalczyka bez czytania, bo przecież nie czytał 1400 stron planu strategicznego – powiedział Marek Sawicki w PR1.

– Nikt z Brukseli nie prosił polskiego rządu, Prawa i Sprawiedliwości, żeby ten Krajowy Plan Strategiczny, wywodzący się z planu rolnego Prawa i Sprawiedliwości, o czym mówił także i Jarosław Kaczyński i Henryk Kowalczyk i także Telus […] nikt poza nimi tego projektu nie popierał i nikt się za nim nie opowiadał. Dzisiaj ci politycy mówią, że są przeciwko temu, co sami uchwalili, przyjęli i polskim rolnikom narzucili. Z zielonego ładu dotyczącego rolnictwa powinien pozostać tylko jeden element: to jest energia odnawialna produkowana bezpośrednio przez gospodarstwa rolne, te szczególnie zajmujące się produkcją zwierzęcą. Z produktów ubocznych i odpadowych tych gospodarstw możemy wyprodukować w ciągu najbliższych trzech lat moc energetyczną porównywalną z trzema elektrowniami jądrowymi – kontynuował.