– Ja bardzo bym chciała, żeby marszałek Sawicki przestał się lansować na moim nazwisku, te czasy, w których panowie, którzy od zawsze są w polityce, będą decydować o życiu, zdrowiu i ciałach kobiet już dawno odeszły w zapomnienie i bardzo bym prosiła, żeby nie traktował mnie jak taki starszy kolega, który trochę gdzieś tam mnie karci, bo gdyby sprawdził zapisy prawne, to by wiedział, że nie złamałam prawa – powiedziała Katarzyna Kotula w TVN24.

– Ja nie chcę, żeby marszałek Sawicki decydował o zdrowiu, życiu i ciele mojej 24-letniej córki, jej koleżanek, a także moich koleżanek. Mówienie do mnie, że powinnam się wysterylizować, rozbawiło nas wszystkie przednie, dlatego, że sterylizacja jest w Polsce nielegalna, także z powodów medycznych. Pan marszałek Sawicki nawet tego nie wie. Dlatego gdybym była premierem, powiedziałabym panu marszałkowi Sawickiemu, żeby się zastanowił, czy powinien dalej być w polityce, czy powinien iść na polityczną emeryturę – kontynuowała.