– To jest dom moich rodziców, to jest dom, w którym ja nie mieszkam, w którym właśnie najczęściej są moi rodzice. Starsi ludzie, którzy są przerażeni całą tą sytuacją. Ktoś w nocy przyjechał, zrzucił 5 ton obornika, blokując bramę, dorzucono do tego stare opony, powieszono transparenty o „zdrajcy polskiej wsi”, o tym, że rolnicy „dziękują za gazowanie i pałowanie w Warszawie” – powiedział Szymon Hołownia w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.

– Nie wiem, jaki to ma związek z moimi rodzicami. Domyślam się, że ktoś może chcieć wyrazić jakieś poglądy w konfrontacji ze mną, natomiast ja przywykłem do innych rozmów, również z rolnikami. […] Mi może być przykro, a rodziców mogę próbować w jakiś sposób pocieszyć i przeprosić za to, że z mojego powodu spotykają ich takie przykrości – mówił dalej.

– Mam nadzieję też, że to się nigdy nie powtórzy, bo jeżeli będziemy eskalować w ten sposób zachowania wobec nas nawzajem w tej rozmowie, to to się może prędzej czy później skończyć nieszczęściem – kontynuował.

– To nie jest metoda, którą powinnismy toczyć ze sobą dialog, nawet jeżeli ktoś jest wkurzony, zły, rozczarowany, sfrustrowany, co jestem w stanie zrozumieć. Nie powinien nigdy krzywdzić niczyich rodziców ani przekraczać granicy, za którą jest po prostu prywatne życie każdego z nas […]. Nie chcę wierzyć, że to byli rolnicy. Przypuszczam, że mogli to być po prostu chuligani, podający się za rolników – ocenił.