– Jesteśmy bardzo konsekwentni. Zagłosowaliśmy za wotum zaufania i powiedzieliśmy, że we wszystkim, co sensowne, będziemy wspierać, natomiast jeżeli oceniamy jakiś ruch jako mniej sensowny, to nie będziemy udawać, że oceniamy go inaczej – powiedział Adrian Zandberg w rozmowie z Grzegorzem Kępką w „Graffiti” Polsat News.

– W mediach publicznych lał się ściek, nienawiść. To było złe i to trzeba było skończyć – to jest jasne. Natomiast trzeba też to zrobić w taki sposób, żeby było bezpieczne prawnie i stabilne prawnie. Ja nie ukrywam, że tutaj myślę dosyć podobnie, jak to przedstawiła w swoim stanowisku Helsińska Fundacja Praw Człowieka: bardzo krytycznie i źle oceniając to, co działo się w TVP za rządów Prawa i Sprawiedliwości, mam wątpliwości prawne co do tej pierwszej ścieżki [odwołanie rad nadzorczych], którą pan minister Sienkiewicz wybrał – mówił dalej współprzewodniczący Lewicy Razem.

– To była jego decyzja, ale ona wiązała się z ryzykami prawnymi, że będzie można ją w szybki sposób podważyć. A mi się wydaje, że to jest ważne, jeśli chodzi o te zmiany w telewizji publicznej, żeby one były trwałe, żeby to nie była kolejna przestrzeń, która przez kolejne miesiące będzie antagonizowała – kontynuował.

– Minister podjął decyzję. W wolnej Polsce mamy taki mechanizm, że takie decyzje muszą ostatecznie ustać się w sądzie. Jak będzie – zobaczymy. Moim zdaniem ta ścieżka, która została obrana później, ta obecna [postawienie w stan likwidacji], jest pod względem prawnym dużo mniej ryzykowna – stwierdził.