– Polski Kodeks pracy nie jest zły, wiele z przepisów, które tam się znajdują, powinny chronić pracowników przed wyzyskiem, przed mobbingiem, przed takimi sytuacjami, w których pracodawcy dla zysku wymuszają dla nich pracę w niebezpiecznych warunkach. Problem polega niestety na tym, że w wielu firmach w Polsce Kodeks pracy obowiązuje tylko teoretycznie, a w praktyce pracownicy spotykają się z tym, że wypycha się ich na umowy śmieciowe, że każe im się pracować w nieopłaconych nadgodzinach, że takie podstawowe prawa, jak prawo do urlopu, jak prawo do chorobowego, jak prawo do wzięcia opieki niekoniecznie są respektowane przez tych, którzy ich zatrudniają – stwierdził Adrian Zandberg podczas konferencji prasowej w Krakowie.

– Te nieuczciwe firmy są też nieuczciwą konkurencją wobec tych podmiotów gospodarczych, które uczciwie przestrzegają polskiego prawa, które przestrzegają Kodeksu pracy. Niestety jest tak, że ci nieuczciwi pracodawcy przyzwyczaili się do tego, że opłaca się prawa pracy nie przestrzegać, że kary za to są śmiesznie niskie, że sądy pracy są opieszałe, że latami trzeba czekać na wyrok, który przywróci nieuczciwie zwolnionego pracownika do pracy, albo przesądzi mu to, co mu się od samego początku należało. Lewica jest po to, żeby to się w końcu zmieniło – mówił dalej.

– Chcemy wzmocnić inspekcję pracy i mamy konkretne, prawne rozwiązania, jak to zrobić, tak żeby inspektor pracy, kiedy wchodzi do firmy, w której widzi nadużycia, mógł realnie działać, także aby firmy, które są nieuczciwe, zaczęły się w końcu bać tego, że kiedy inspekcja przyjdzie i wykaże te nieprawidłowości, to będzie ich to realnie kosztowało […]. Po pierwsze większe kompetencje dla inspektorów pracy. […] Inspektor wchodzi do firmy, widzi że ktoś ma nielegalną, nieuczciwą śmieciówkę, że wymuszono na pracowniku umowę, która jest niezgodna z polskim prawem, więc ją po prostu zmienia na umowę o pracę, a jeśli pracodawca uważa, że to nie jest okej, wtedy niech pracodawca zwróci się do sądu pracy – dodał.