– Właśnie dlatego wprowadzamy odpowiedzialność dyscyplinarną, żeby ten, który spowodował kradzież miliona złotych w firmie i miał absolutnie świadomość tego, co robi, żeby ten co maltretował żonę i miał świadomość tego co robi, żeby ten kto jeździ po pijaku samochodem, żeby ten co kradł wiertarkę, nie był dalej sędzią. Wprowadzamy normalny model odpowiedzialności dyscyplinarnej, bo to się przekłada na całość orzecznictwa. My wprowadzamy reformę po to, nie po to jak mówią Ludowcy, żeby tylko było krócej i taniej, tylko po to, żeby było sprawiedliwie – mówił Przemysław Czarnek w rozmowie z Dorotą Gawryluk w programie „Wydarzenia i Opinie” Polsat News.
– Kto pani powiedział, że my chcemy wymienić wszystkich sędziów. Ja w ogóle protestuję przeciwko temu, żeby nazywać sędziów epitetami czy przymiotnikami „sędzia pisowski”. Ci młodzi ludzie, którzy zostali powołani przez pana prezydenta, 500 ludzi, to są ludzie, którzy skończyli rozmaite wydziały prawa w całej Polsce, nie są w ogóle związani z polityką i zaręczam pani, że być może większość z nich na PiS nie głosowała. Dlaczego dzisiaj młodych ludzi obraża się jakimiś epitetami – mówił Przemysław Czarnek w rozmowie z Dorotą Gawryluk w programie „Wydarzenia i Opinie” Polsat News.
– O peerelowskich sędziach kto mówił? – dopytywała dziennikarka.
– A czy pani widziała naszą ustawę, którą uchwaliliśmy? W tej ustawie jest napisane, że sędziowie powołani przez Radę Państwa mają absolutne prawo orzekania. Czy pani widzi różnicę między nami, a opozycją, która kwestionuje prawo do orzekania młodych sędziów? – odparł Czarnek.
– To, że pan prezydent nie będzie jakby tutaj tak natychmiast reagował na to, co się dzieje, to tylko pokazuje, że pewnie w sondażach zaczyna spadać zarówno panu prezydentowi, jak i PiS-owi, bo w istocie doszli do muru w tej kwestii – mówił Piotr Zgorzelski w rozmowie z Dorotą Gawryluk w programie „Wydarzenia i Opinie” Polsat News.
– Proszę bardzo, tu chodziłem do pana prezydenta, który wczoraj kłamał mówiąc po prostu, że myśmy żadnych projektów nie przynosili. 50 stron propozycji o sędziach pokoju. Robionej przez profesorów. Ja nie jestem od tego, żebym pisał ustawę, bo jestem za mały. Przynoszę gotową rzecz do dyskusji. Przychodzę pokazać. Pan prezydent to posiada, pan prezes Kaczyński to posiada, pan Ziobro to posiada, posiada wierchuszka PiS. Robili nadzieję przez cztery lata, mamiąc że cokolwiek z tym zrobią. Nic nie zrobili – mówił Paweł Kukiz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w programie „Gość Wydarzeń” Polsat News.
– Duże nadzieje wiążę z kandydaturą Kosiniaka-Kamysza, który podobnie jak Wincenty Witos w 1926 roku, jak Paweł Kukiz w 2015 roku żąda zmiany ustroju Polski, żąda kontroli obywatelskiej – mówił Paweł Kukiz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w programie „Gość Wydzarzeń” Polsat News.
– Z całą pewnością w tej chwili jeżeli chodzi o pieniądze, no to tutaj wszystkich kontrkandydatów bije na głowę pan prezydent Duda, bo właśnie dostali 2 mld zł na telewizję. Z kieszeni oczywiście podatnika. Nikt nie jest w stanie przebić w kwestiach finansowych prezydenta partii PiS – mówił Paweł Kukiz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w programie „Wydarzenia i Opinie” Polsat News.
– Jestem gorącym zwolennikiem idei, które niesie Władysław Kosiniak-Kamysz w tych wyborach, bo to są dokładnie te same postulaty, te same idee, które niosłem w 2015 roku. Państwo obywatelskie, państwo z prezydentem bez kontroli partyjnej. Mój naturalny kandydat – mówił Paweł Kukiz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w programie „Wydarzenia i Opinie” Polsat News.
– Wierzę w to, że większość moich rodaków uważa czy znakomita większość moich rodaków uważa, że takie państwo jest nam potrzebne. Po latach niedostatków, po latach tego, kiedy nie byliśmy w pełni wolni, było tyle różnych zawirowań, że takiego właśnie spokojnego państwa, które będzie coraz bardziej dostatnie, coraz bardziej mocniejsze i coraz bardziej bezpieczne potrzebujemy. Ja chcę takie państwo właśnie budować i gwarantuję, że dołożę ze swojej strony wszelkich sił, żeby Polska takim właśnie państwem się stawała – mówił prezydent Andrzej Duda podczas spotkania z mieszkańcami Pyrzyc.
– Cieszę się ogromnie, że na przestrzeni tych ostatnich lat udało nam się stworzyć tak mocne więzi ze Stanami Zjednoczonymi. Te więzi, które mają wzmocnić polskie bezpieczeństwo. Polskie bezpieczeństwo militarne, polskie bezpieczeństwo energetyczne – mówił prezydent Andrzej Duda podczas spotkania z mieszkańcami Pyrzyc.
Gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę, to do drugiej tury przeszłoby dwoje kandydatów: urzędujący prezydent Andrzej Duda, na którego chce głosować 44% respondentów, i wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska z poparciem 24%.
To wyniki najnowszego sondażu Kantat dla Faktów TVN i TVN24. Pozostali kandydaci uzyskali odpowiedni: Szymon Hołownia – 9%, Robert Biedroń – 8%, Władysław Kosiniak-Kamysz – 4% i Krzysztof Bosak – 3%.
Drugą turę głosowania – wg badania – wygrałby Andrzej Duda z wynikiem 54%. Kandydatka Koalicji Obywatelskiej otrzymała 42% wskazań. Sondaż został przeprowadzony między 29 a 30 stycznia na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie osób pełnoletnich.
– W tych wyborach, które przed nami, w wyborach prezydenckich, nie będziemy głosowali za tym czy innym kandydatem na prezydenta lub kandydatką. Przede wszystkim będziemy głosowali nad tym, czy osoba prezydenta RP będzie gwarantem pełni władzy Jarosława Kaczyńskiego nad Polską, jak jest teraz, czy będzie człowiekiem który tę władzę Jarosława Kaczyńskiego będzie nie tylko ograniczał, ale przede wszystkim pomagał kontrolować. Bo to, co dzisiaj mają Polacy, to władza Jarosława Kaczyńskiego, jego partii która nie podlega kontroli. I jest coraz mniej ograniczana. Jeżeli będzie ten sam prezydent, ten stan się nie tylko nie zmieni, ale pogłębi. Jeśli będzie inny prezydent, właśnie zastopuje pełną kontrolę Jarosława Kaczyńskiego nad Polską i dzisiaj każdy powinien zdawać sobie sprawę, że właśnie o tym będą te wybory – stwierdził Michał Kamiński w rozmowie z Karoliną Lewicką w TOK FM.
– Dzisiaj to zaostrzanie [kursu] jest dla mnie niezrozumiałe. Chyba że zaostrzanie kursu i ta kontrola nad sądami, są tylko dwa powody, żeby to miało racjonalne podstawy. Albo Jarosław Kaczyński już wie, że wybory prezydenckie przegrał i tak naprawdę chce do momentu, kiedy będzie już inny prezydent mieć jak najwięcej, jak najdalej posunąć proces zawłaszczania Polski… Myślę że Jarosław Kaczyński miał dlatego tak smutną minę w noc wyborczą, że oprócz sondaży, które są ważne, policzył głosy, które padły na PiS w 2019 roku i abstrahując że padło ich dużo mniej niż on chciał, co zresztą sam powiedział, z wyniku wyborów w 2019 roku wynika, że Andrzej Duda nie jest faworytem wyborów prezydenckich. Ma duże szanse, tego nie kwestionuję, ale nie jest już dzisiaj faworytem w takim sensie, w jakim mógł być przed wyborami w 2019 roku. Bo wybory, które są za nami, parlamentarne pokazały że PiS będąc najsilniejszą partią polityczna w Polsce bezspornie nie jest partią mającą za sobą większość Polaków, a aby być w Polsce prezydentem, trzeba mieć bezwzględną większość głosujących za sobą. PiS ma najwięcej ze wszystkich partii politycznych, dlatego dzięki tej ordynacji rządzi w Sejmie, ale bardzo trudno z tymi głosami zdobyć prezydenturę, a dzisiaj PiS robi wszystko, by dodatkowych głosów nie zdobywać, bo wojna o sądy jest traceniem głosów przez PiS. A drugi wariant jest taki że właśnie dlatego że już to wie, usiłuje – mówiąc krótko – przeprowadzić scenariusz w którym nawet jeżeli się wybory matematycznie przegra, to się ich nie przegra, bo np. w procesie sądowym czy sądy będą na tyle pod kontrolą władzy, że będą uznawały nieważność wyborów, które się tej władzy nie będą podobać – stwierdził Michał Kamiński w rozmowie z Karoliną Lewicką w TOK FM.