Przyszło mi pożegnać człowieka niezwykłego w całym tego słowa znaczeniu. Niezwykłego poprzez swój życiorys, ale także niezwykłego poprzez swoje cechy czysto osobiste. Człowieka, który łączył w sobie radykalizm, radykalizm niezwykle ostry, daleko posunięty, z łagodnością, gotowością współpracy ze wszystkimi, z wielką łatwością wybaczania. Jeśli spojrzeć na życie Kornela Morawieckiego z punktu widzenia polskich dziejów, to można powiedzieć że przywrócił on w Polsce pewną bardzo ważną i silną, ale przez wiele dziesięcioleci nieistniejącą tradycję powstańczą, ta która ciągnie się conajmniej od konfederacji barskiej, poprzez powstania narodowe, poprzez wydarzenia I wojny światowej, legiony, konspirację II wojny światowej, poprzez to wszystko, co czynili żołnierze wyklęci i później dopiero właśnie oni. Był tym, który do tej tradycji nawiązał. Jego życie było sprzeciwem, sprzeciwem wobec zniewolenia, wobec tego wszystkiego, z czym polskiemu patriocie trudno się było pogodzić. I tych, którzy marzyli o niepodległości, było wielu. Ale tylko on potrafił to marzenie zmienić w czyn i to czyn naprawdę niezwykły.  Potrafił stworzyć w podziemiu organizację niepodległościową, która nawiązując do tradycji solidarności, będąc – w jakiejś mierze w szerszym tego słowa znaczeniu – częścią Solidarności i jednocześnie stawiała sobie zadania najdalej idące, zadanie odnoszące się właśnie do odzyskania niepodległości. Co więcej, szerokość myśli, a przede wszystkim niezwykłą odwaga myśli i czynu Kornela Morawieckiego doprowadziła do tego, że ta organizacja podjęła się czegoś, co wydawało się zupełnie niemożliwe i nierealne, tzn. walki w skali szerszej niż tylko Polska. W skali międzynarodowej, całego obozu komunistycznego – stwierdził Jarosław Kaczyński na mszy pogrzebowej śp. Kornela Morawieckiego.