Styl debaty politycznej sprawia, że w niektórych ludziach budzą się demony. Nie wierzę w tłumaczenie wicemarszałek Sejmu Beaty Mazurek, że spóźnienie na minutę ciszy w Sejmie, to był przypadek – stwierdził Marek Sawicki w rozmowie z Markiem Kacprzakiem w programie „Tłit” WP. Jak dodał:

„Wszystko, co powie Beata Mazurek, trzeba później dzielić na 4, 6 czy 18 i szukać choć odrobinę prawdy w tym wszystkim. Wczoraj zabrakło im odwagi, bo byłem na Konwencie Seniorów i tam byliśmy wszyscy. Konwent Seniorów skończył się przed rozpoczęciem obrad Sejmu, co najmniej 15 minut. Mało tego, było wiele obrad Sejmu, których nie rozpoczynaliśmy, bo nie było Jarosława Kaczyńskiego. Miejsce było puste i specjalnie marszałek Kuchciński długo nie wchodził na salę, albo wszedł i czekał i nie rozpoczynał póki nie pojawi się Jarosław Kaczyński. Nie można było tych dwóch minut poczekać? Bo mniej więcej tyle trwało wystąpienie Grzegorza Schetyny, tylko tyle czasu poświęciliśmy tej tragedii. I nie można było poczekać 5 minut z rozpoczęciem Sejmu? I tak rozpoczął się o 10:20, a nie o 10, jak był planowany”

Powiem szczerze, że od tego polityka [Jarosława Kaczyńskiego] słowa przepraszam nigdy nie słyszałem i nie spodziewam się, że kiedykolwiek usłyszę. To jest ten polityk, który sukcesywnie, stopniowo wprowadzał języka nienawiści do polityki. Nie spodziewam się, żeby było go stać na słowo przepraszam – dodał polityk PSL.