– Mogę powiedzieć, że na pewno nie zarabia rewelacyjnych 65 tys. zł miesięcznie. Tego typu zarobki występują, ale stanowiskach prezesów. Jest hierarchia u nas, tak jak podejrzewam w każdej instytucji, gdzie najwyżej zarabiające osoby to są prezesi, wiceprezesi, członkowie zarządu, a potem dopiero kadra dyrektorska, czyli wyższego szczebla. Czyli łatwo się już z tego zorientować, że pani Martyna Wojciechowska może być w grupie osób trochę lepiej zarabiających niż przeciętnie i tyle. Natomiast ważne jest jeszcze to, żebyście to państwo też mieli na uwadze, że wynagrodzenie roczne, z jednego roku nie jest równe, aczkolwiek ja to też podałam uśrednione, że one od lata są na tym samym poziomie, ale indywidualne wynagrodzenie, to jest jednego roku, może być różnica i 20 i 30 tys. różnicy. Z czego to wynika. Podam siebie jako przykład nie wiążący. Jeżeli biorę udział w jakimś projekcie ponaddepartamentalnym, przedsięwzięciu, które wymaga zaangażowania dodatkowego, gdzie wpadam na jakieś nowoczesne rozwiązania, to w tym roku mogę być doceniona. Nie muszę, ale mogę – mówiła Ewa Raczko, zastępca dyrektora departamentu kadr, podczas konferencji prasowej w NBP.