Kiedy politycy PiS-u lub wywodzący się z PiS-u zaczęli mówić w mediach, że zapraszają na jeden, wspólny Marsz Niepodległości, a my z nikim z nich nie mieliśmy kontaktu ani koledzy ze stowarzyszenia Marsz Niepodległości nie mieli z nikim z nich kontaktu, to było wiadomo, że to teatr, który się odgrywa przed wyborcami. W tym wypadku był to teatr chęci pojednania narodowego” – mówił w rozmowie z Jackiem Prusinowskim w „Sednie sprawy” w Radiu Plus Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego.

Między początkiem września a ubiegłym wtorkiem toczyły się rozmowy. W sumie objęły one 7 spotkań, z tego co wiem od kolegów uczestniczących w tych spotkaniach, nie były to zbyt konkretne rozmowy” – dodawał. Pytany o to, czy KPRP lub Marszałek Senatu naciskali, by stowarzyszenie Marsz Niepodległości wycofało się z organizacji manifestacji, odpowiadał: „No właśnie nie. Takie oczekiwanie zostały wyartykułowane dopiero na sam koniec, natomiast przez przytłaczającą większość spotkań były artykułowane tylko dwa postulaty: żeby wszyscy szli z biało-czerwonymi flagami i żeby jedyną osobą przemawiającą był prezydent. W zasadzie oba te warunki były do zaakceptowania, z tym że koledzy ze stowarzyszenia akcentowali, że mogą wystosować apel, aby wszyscy przyszli z biało-czerwonymi flagami i wyłącznie z nimi, natomiast nie mogą dać gwarancji, że tak będzie”.