Bardzo łaskawy pan prezes Kaczyński. Wydaje się, że to, czego potrzebujemy 11 listopada, to prawdziwego gestu pojednania, a nie takich pomysłów trochę PR-owych. Nie mam wrażenia, aby organizowane przy pomocy, przy udziale PiS-u marsze niepodległości były takim najdobitniejszym znakiem pojednania w Polsce. Mam swoje doświadczenia od lat związane z tym marszem i one nie za bardzo kojarzą mi się z takimi pojednawczo-pokojowymi intencjami. Ale może coś się zmieni. Poczekajmy na fakty. To, czego naprawdę potrzebujemy, to coś więcej niż pustych haseł czy zagrywek trochę pod publiczność. Oczekiwałbym od rządzących dzisiaj Polską bardzo poważnych gestów na rzecz pojednania na przyszłość, a nie na jednorazową akcję, tak żeby zaspokoić potrzeby związane np. z wyborami samorządowymi. Potrzeba dzisiaj bardzo głębokiego rachunku sumienia wszystkim, nie mówię tylko o moich oponentach, po to, żeby to nie był taki jednorazowy kicz pojednania, tylko żeby naprawdę coś było z tego na przyszłość. Na razie nie widzę takich intencji, powiem szczerze – stwierdził Donald Tusk w rozmowie z dziennikarzami w Brukseli.