Może dojść do sytuacji, że Polska takiego orzeczenia nie uzna i z tym się należy liczyć. Mamy w tym zakresie przykłady innych państw. Uzasadnieniem w takim przypadku będzie odwołanie się do naszej suwerenności. Możemy mieć głęboki szacunek do rozstrzygnięć różnych trybunałów i sądów ponadnarodowych, ale gdzieś jest granica. Wyznaczenie granicy między jurysdykcją europejską, a  suwerennością nie jest proste ze względu na nakładanie się różnych porządków prawnych. W takiej właśnie sytuacji należy taką granicę wyznaczyć. Jeśli Państwo Polskie dojdzie do przekonania, że ta granica jest w sposób niezasadny przesuwana, to jego obowiązkiem jest powiedzenie „nie”. Nawet jeśli miałoby to negatywne konsekwencje. Tolerowanie przesuwania tej granicy prowokuje to dalszego jej testowania. Suwerenność można zaś tracić także na raty, metodą salami, po plasterku – stwierdził Leszek Mazur w rozmowie z wPolityce.pl.