Komorowska: Byłam gotowa do spotkania z protestującymi w 2014 roku, ale wówczas doszło do porozumienia z rządem

W czasie tego 40-dniowego protestu nie pierwszy raz byłam przed Sejmem. To była konsekwencja tego, co było wcześniej. Jeżeli ktoś chce uderzyć, to zawsze kij znajdzie. Można powiedzieć, że wszystko jest polityczne. Ja nie byłam, nie jestem i raczej się nie zanosi na to, żebym była politykiem. Przychodziłam tam, jako matka. Byłam też 26 maja, w sobotę, pod Sejmem, żeby pokazać swoje uznanie i podziw dla tych mam, które dzielnie walczą o prawo dla swoich dzieci do ich godnego życia, nawet w dorosłym życiu – stwierdziła Anna Komorowska w rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz na Wyborcza.pl.

No to zarzuca [Mariusz Błaszczak hipokryzję, bo w 2014 roku nie doszło do jej spotkania z protestującymi]. Niech zarzuca, jak się z tym lepiej czuje. Byłam gotowa do spotkania [z protestującymi w 2014 roku], ale wówczas doszło do porozumienia z rządem – mówiła dalej.

„Tak, ja podczas prezydentury mojego męża spotykałam się z paniami pielęgniarkami, które były w Sejmie, spotkałam się z żonami górników którzy przyjechali do Warszawy w swoim proteście. Ja nie miałam takich obaw, żeby spotkać się i porozmawiać. Ze świadomością, że czasami można tylko i aż wysłuchać”

Nie żałuję [że nie przyszłam do protestujących]. Myślę, że osoby, które wtedy protestowały uznały, że jest moment zakończenia tego protestu, bo doszło do rozmów. Nikt ich siłą nie wyciągał. Proszę popatrzeć, jaka była różnica w traktowaniu tych osób. Nie były rugowane, dziennikarze mieli dostęp. Nie było takiej szarpaniny, jakiej widzieliśmy – stwierdziła.