Rzepliński w GW: Nie wystąpię do Błaszczaka o ochronę. Wolałbym zjeść coś obrzydliwego
Jak mówił prezes Trybunału Konstytucyjnego w rozmowie z Tomaszem Kwaśniewskim, która ukaże się w jutrzejszej „Gazecie Wyborczej”:
„Ostatnio dostałem maila – tak naprawdę to wiem, od kogo – że jak tylko przestanę być sędzią, to on się dobierze do moich córek. To są czysto ubeckie, wie pan, metody. Tak było do 1956 roku i w stanie wojennym. Na pewno nie wystąpię do pana Błaszczaka o ochronę. Raz, że to byłoby sprzeczne z moją naturą. Dwa, że wolałbym zjeść coś obrzydliwego, niż do tego gościa wystąpić o cokolwiek. Pan chyba widział sceny, jak pan Jarosław Kaczyński jako premier, no niezbyt wysoki, stał otoczony tymi mężczyznami mającymi minimum sześć stóp wzrostu. Ale rozumiem, on ma taki styl. Ja mam inny”
Rzepliński mówi też o zięciu, który pracuje w stołecznym ratuszu:
„A niebawem media ujawnią kolejną tajemnicę wiecznie strzeżoną, a mianowicie, że sekretarzem miasta Warszawa jest jej [starszej córki] mąż, czyli mój zięć. Są dwa urzędy niepolityczne w urzędzie miasta lub gminy. Tak stanowi ustawa. Skarbnik i sekretarz, czyli szef wszystkich urzędników miejskich, niepolitycznych. Zięć został zatrudniony jeszcze przed przyjściem pani Hanny Gronkiewicz-Waltz i nie należy do Platformy Obywatelskiej. A szkoda, bo gdyby należał – mówię to z przekąsem – pewnie mocniej by awansował. Ale on jest impregnowany na polityczność”