Tusk na konferencji z Obamą i Junckerem: Ktokolwiek podważa fundamenty liberalnej demokracji, szkodzi USA i Europie
To moje trzecie, a zarazem ostatnie warszawskie spotkanie z Barackiem Obamą jako prezydentem Stanów Zjednoczonych. Ale wierzę, że zobaczymy się jeszcze nie raz, tu w Polsce, może już w innych mniej oficjalnych rolach. Będziesz tu zawsze najserdeczniej witanym gościem. – powiedział Donald Tusk na starcie wspólnej konferencji z prezydentem USA Barackiem Obamą i szefem KE Jean-Cluudem Junckerem:
Przez wiele lat współpracowaliśmy nad wzmocnieniem relacji miedzy Europą a Stanami Zjednoczonymi. Dziś potrzeba takich wysiłków jest jeszcze bardziej widoczna. Pamiętam, jak 27 lat temu w moim rodzinnym Gdańsku Solidarność witała Prezydenta Georga Busha seniora pod słynną bramą Stoczni Gdańskiej. Skandowaliśmy wtedy „nie ma wolności bez solidarności”. Już wtedy wiedzieliśmy, że nasza świeżo wywalczona wolność wymagać będzie obrony i gwarancji, co w globalnym wymiarze znaczyło jak najbliższą współpracę pomiędzy Europą i USA. Dziś możemy tamto hasło powtórzyć, zmieniając je tylko trochę; zachowało swoje znaczenie. Nie będzie w Europie wolności bez atlantyckiej solidarności. Troska o jedność całej politycznej wspólnoty Zachodu jest kluczowa, niezależnie od tego czy rozmawiamy o konsekwencjach referendum w Wielkiej Brytanii, sytuacji na Ukrainie czy o naszych przyszłych umowach handlowych. Mamy świadomość, ile siły trzeba włożyć, ile nowych argumentów przedstawić, aby powstrzymać polityczną entropię i dezintegrację.
Jak podkreślił:
Wiemy, że konsekwencje geopolityczne Brexitu mogą być bardzo poważne. W europejskim i amerykańskim interesie jest utrzymanie jak najbliższych relacji UE z UK w przyszłości. Ale równie istotne jest wysłanie czytelnego sygnału całemu światu, że Brexit jest, smutnym i znaczącym, ale tylko incydentem, a nie początkiem procesu. Wszystkim naszym oponentom wewnętrznym i zewnętrznym, którzy chcą, aby po Brexicie nastąpił kolejny odcinek serialu, chcę wyraźnie powiedzieć: ciąg dalszy nie nastąpi.
Dla współpracy transatlantyckiej nie ma dobrej alternatywy. Wszyscy, którzy cenią nasze fundamentalne wartości: wolność, rządy prawa, demokrację, prawa człowieka i obywatela winni działać na rzecz tej współpracy. To jest istota naszej więzi, między Ameryką, zwaną nowym światem, a Europą, zwaną starym kontynentem. Wiemy jednak, że prócz starego i nowego jest też inny świat, z innymi wartościami i innymi celami strategicznymi. I ma on swoich sojuszników także w USA, w Europie i tu w Polsce. W debatach publicznych w Waszyngtonie, Londynie, Berlinie, Paryżu czy Warszawie pojawiają się coraz częściej hasła antydemokratyczne, wzywające do narodowego egoizmu, izolacjonizmu, eurosceptycyzmu. Warto, abyśmy dziś wyraźnie zadeklarowali, że kto występuje przeciwko Ameryce, szkodzi Europie, kto atakuje Unię Europejską, szkodzi Ameryce. Kto podważa fundamenty liberalnej demokracji szkodzi jednej i drugiej.
Jak podsumował:
„Budowaliśmy ją wytrwale po obu stronach Atlantyku. Podążaliśmy tropem tych samych nauczycieli, inspirowały nas te same filozofie polityczne. Musimy zachować to dziedzictwo, bogate i zaskakująco świeże. Mi na przykład do głowy przyszedł cytat z Thomasa Jeffersona trzeciego prezydenta Stanów Zjednoczonych: Gdy idzie o władzę, nie mówmy więcej, że wystarczy zaufanie wobec tego, który ją sprawuje. Skrępujcie go zatem łańcuchami Konstytucji po to, by nie mógł czynić zła”