Szydło: Walentynowicz w nowej Polsce lepiej się nie żyło. Gdyby nie prezydent Kaczyński, byłaby niedoceniona

Jak mówiła Beata Szydło w KPRM, na uroczystości nadania Sali Kolumnowej imienia Anny Walentynowicz:

„Dzisiejszy dzień to wydarzenie przede wszystkim, upamiętnienie zwykłej kobiety. Zwykłej, skromnej kobiety, która poprzez swoją zwykłość i normalność stała się wielka. Stała się symbolem walki o godność zwykłego obywatela. Walki o przywrócenie poczucia wiary w to, że wspólnie, razem można wiele uczynić. Walki z niesprawiedliwością. Nazwano ją Anną Solidarność, chociaż w tej nowej Polsce, wymarzonej przez nią Polsce, wcale lepiej jej się nie żyło. Gdyby nie śp. prof. prezydent Lech Kaczyński, byłaby niedoceniona. Ale i tak za mało o Annie Walentynowicz mówimy i myślimy. I trzeba przypominać, mówić, pokazywać, o co jej chodziło. I wszyscy musimy zastanowić się, czy z tej walki takich ludzi jak ona, wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski i potrafimy je dzisiaj przełożyć na rzeczywistość?”

Dalej mówiła:

„Czy to nie tak, że tacy jak Walentynowicz, ludzie ogromnej walki, bohaterscy, wtedy, w czasach stanu wojennego, i w latach 80, i za pierwszej „Solidarności”, potrafili walczyć o swoją ojczyznę, o wolność, o sprawy nas wszystkich, dzisiaj są zapomnieni, albo żyją w biedzie, albo mają inne problemy i kłopoty? Trzeba o tym mówić, pamiętać i dostrzegać tych ludzi. Musimy zastanowić się, czy te postulaty, które wówczas stawiała „Solidarność”, nie umknęły nam gdzieś, w tym zabieganiu, współczesnym świecie. Anna Solidarność miała rację, wiedziała, że przyjdzie taki moment, kiedy będzie w Polsce można różnić się, rozmawiać, że będzie ten czas, który będzie czasem różnicy zdań, ale wtedy będzie można powiedzieć, nie obawiając się tego, że ktoś nas nie wysłucha. Wierzyła w to głęboko”