Kaczyński odpiera zarzuty o „język nazizmu”: To granice absurdu. Mówiłem o realnej sprawie, która dotyczy interesów Polaków
Jarosław Kaczyński w Brzezinach odniósł się do swojej wypowiedzi o imigrantach:
„Może troszkę zaskoczę na samym początku. Staję w tej chwili sprawa – mówię o mediach – nazizmu. Mianowicie moja wypowiedź z Makowa Mazowieckiego – gdzie mówiłem o kwestiach epidemiologicznych, związanych z imigrantami – jest tak prezentowana. Otóż jeśli tak, to chciałbym powiedzieć rzecz następującą: każdy z nas może zajrzeć do Dziennika Ustaw z tego roku, pod numer 1501, tam jest rozporządzenie Ministra Zdrowia, który właśnie tę sprawę reguluje. To rozporządzenie wykonawcze do ustawy o cudzoziemcach i tam zagrożenie tymi chorobami, o których mówiłem, jest podstawą do odmowy wpuszczenia czy zapewnienia stałego pobytu w kraju. Jeżeli mamy tutaj nazizm, to nazizm tego rządu, tego ministra i to nazizm tej pani premier. Oczywiście mówię to żartem. Chodzi o to, żeby w kampanii nie przekraczać pewnych granic absurdu, bo to są po prostu granice absurdu. Mówiłem o realnej sprawie, która dotyczy interesów Polaków”
Jak mówił dalej:
„Rząd polski ma przede wszystkim chronić interes własnego społeczeństwa, narodu, przed poważnymi niebezpieczeństwami. Te niebezpieczeństwa są trudne do określenia, ale być może są poważne i dlatego trzeba brać to pod uwagę. Odpowiedni ośrodek, który się ma tym zajmować, w Białej Podlaskiej jest w tej chwili nieprzygotowany – to wiemy – i ta sprawa musi być stawiana, a z nazizmem nie ma to absolutnie nic wspólnego”
Prezes PiS kolejny raz mówił także o współpracy z prezydentem i opozycją:
„Powtarzam: nie wolno używać w kampanii wyborczej i w ogóle w życiu publicznym tego rodzaju argumentów. To ta niszcząca Polskę wojna, którą my skończymy, jeżeli zwyciężymy w tych wyborach, jeżeli powstanie rząd współpracy z prezydentem, jeżeli będzie można we współpracy z większością parlamentarną, prezydentem i szacunkiem do opozycji przebudowywać nasz kraj i prowadzić do dobrej zmiany”