Kilka tygodni temu, na portalu 300POLITYKA, wzywałem do tego, by nieco obniżyć temperaturę sporów o wybory prezydenckie, bo wydają się rozstrzygnięte, a zająć się tym, co będzie się dziać po prawej i lewej stronie sceny politycznej zaraz po nich. Bowiem czeka nas bardzo gorące polityczne lato i z całą pewnością będziemy mieli do czynienia z narodzinami nowych podmiotów politycznych na lewo od PO i na prawo od PiS.
W zeszłym zaś tygodniu, na łamach „Rzeczpospolitej”, przewidywałem zjednoczenie „prawicy antysystemowej”, w którym może wziąć udział J. Korwin- Mikke, P. Kukiz, J. Wilk i M. Kowalski i ich środowiska polityczne (środowisko G. Brauna nie nadaje się chyba do jakiejkolwiek współpracy). Pisałem, że taka zjednoczona prawica jest zarówno szansą dla PiS, jak i zagrożeniem dla niego. Szansą, bowiem może dać J. Kaczyńskiemu upragnionego koalicjanta, a zagrożeniem, bowiem będzie odbierać mu głosy potrzebne do samodzielnego rządzenia (przy obowiązywaniu metody d’Hondta każdy odebrany procent dużym partiom, znacząco pozbawia je premii za to właśnie, że są duże, nie nagradza jednak małych, bowiem są one „dyskryminowane” przez tę metodę).
Dziś jednak chciałbym parę słów poświecić ideowemu obliczu tak skonstruowanego sojuszu „antysystemowców”. I skonstatować, że jeśli dojdzie do jego utworzenia, to będziemy mieli do czynienia z tworem jeszcze bardziej niekoherentnym i niespójnym, niż obecne partie polityczne. Na tle bowiem koalicji libertariańskiego KORWIN-a z etatystycznym, w istocie, ruchem Kukiza, PO i PiS będą mogły prezentować się…jako wzory ideowości i spoistości programowej!
Co bowiem łączy skrajnie liberalnego JKM z wymienionym już byłym liderem „Piersi”, który robi wspólne konferencje prasowe z R. Beger, przewodniczącym Izdebskim, czy – jak wczoraj na Śląsku – otacza się takimi ludźmi, jak szef Sierpnia 80, Bogusław Ziętek? Co mają wspólnego aprobujący legalizację narkotyków Korwin – Mikke i Jacek Wilk, z restrykcyjnym w tej materii Marianem Kowalskim? Jak na prawa pracownicze zapatrywać się będą Kukiz i Kowalski oraz, z drugiej strony, Korwin i Wilk? Czy Kowalski i Kukiz przestaną mówić o tym, że kapitał ma narodowość, a JKM i Wilk będą chcieli choć trochę powściągnąć swój zachwyt nad internacjonalistycznym kapitalizmem, który rozwiązuje wszystkie problemy świata?
Czy coś jednak mogłoby łączyć te cztery, może pięć środowisk? Owszem – jest kilka takich pól: antyunijność, prorosyjskość, parcie do wprowadzenia JOW-ów (na swoją zgubę), przywrócenie kary śmierci, legalizacja broni, ogólne hasła walki z korupcją, biurokracją itp. Ale czy to wystarczy za program dla około miliona wyborców? Sądzę, że tak. Lecz czy to jest odpowiedź na bolączki naszego kraju? Sądzę, że nie.
Widać więc, że jeśli dojdzie do zawarcia takiej koalicji, a jest to oczywistością dla wszystkich tych małych partii, to dostaniemy w prezencie „groch z kapustą”, niekoherentny zestaw „antysystemowych” haseł, parę pojęć jak cepy. W istocie jednak, będzie to mało spójne pospolite ruszenie, które nie przetrwa pierwszego roku w sejmie, bowiem silniejsi (zwłaszcza ci, który uchwycą władzę) rozszarpią taki klub i wydobędą z niego, co bardziej pragmatycznych/cynicznych posłów. Osobną kwestią pozostaje także i to, czy liderzy pohamują swoje ambicje, czy nie będą grać na eliminację innych, na przekroczenie progu nie 5%, ale 3%, czyli progu finansowania. Nie znam także odpowiedzi, jaka będzie siła poszczególnych formacji, choć wybory prezydenckie będą świetną okazją do „policzenia się”. Już 10 maja wszyscy będą wiedzieć, ile kto jest wart na politycznym rynku – to zaś powinno ułatwić negocjacje. Choć czy na pewno? Czy nie zadziałają urażone ambicje?
Tak czy inaczej – zjednoczenie „skrajnej prawicy” wydaje się bardziej, niż mniej prawdopodobnym. Może zakończyć się jej wejściem do sejmu (prawdopodobne), a nawet do rządu (mało prawdopodobne). Ale jeśli ktoś oczekuje od niej nowej jakości, spójnej koalicji reformatorskich sił, zwartego sojuszu zdeterminowanych ideowców, którzy dokładnie wiedzą, czego chcą, to będzie się musiał rozczarować. Ten populistyczny misz-masz nie jest żadną odpowiedzią na realne problemy Polski, większość poszczególnych partii jest sprzeczna ze sobą, a spójność ideowa jest mniejsza, niż w zupełnie już spragmatyzowanych PO i PiS. Czy więc możemy liczyć na nową jakość w wykonaniu „antysystemowców”? Raczej nie. Ale kilkaset tysięcy wyborców, zmęczonych już bezideowością partii Kaczyńskiego i Kopacz, może uznać inaczej. Niech Bóg wyprostuje ich sny.
fot. Kukiz na FB