Związki partnerskie, zwiększenie kwoty wolnej od podatku, likwidacja Funduszu Kościelnego i przekazanie 16 mln na Świątynię Opatrzności Bożej – to cztery niezrealizowane obietnice z klipu Twojego Ruchu, który 300POLITYKA publikuje jako pierwsza. Materiał, choć podsumowuje 100 dni rządów Ewy Kopacz, jest związany z kampanią prezydencką. Janusz Palikot obiecuje bowiem, że “jako prezydent dopilnuje, żeby premier dotrzymywał słowa”.
W spocie wykorzystano fragmenty wielu medialnych wypowiedzi premier. W spocie pada oskarżenie, że Platforma głosowała tak, jak chciał tego kardynał Nycz w sprawie likwidacji Funduszu Kościelnego. Główne jego założenie jest proste: Kopacz złamała dane słowo, że będzie pracować z opozycją. TR przypomina także istotne dla lewicowo-liberalnego elektoratu sprawy, przede wszystkim związane z Kościołem – ale nie tylko.
W swojej konstrukcji spot przypomina klipy z amerykańskich kampanii prezydenckich, w których przeciwko kandydatom wykorzystywane są ich własne słowa, dokonania, przebieg głosowań i tak dalej. To sprawia, że takie spoty są dużo skuteczniejsze niż zwykłe deklaracje czy ataki. Często wykorzystywane są także fragmenty artykułów prasowych (tak jak o Nyczu).
Przed wyborami prezydenckimi ugrupowanie Janusza Palikota – przez ostatnie miesiące krytykowane za zbytnie zbliżanie się do rządu – będzie zmieniać retorykę. Po apelu premier Kopacz o 100 dni współpracy TR składał w Sejmie projekty – m.in. dot. wprowadzenia dwukadencyjności w samorządach, likwidacji immunitetów, ale także wspomnianych związków partnerskich – ten projekt był w sejmowej zamrażarce od dłuższego czasu.
Po 3 miesiącach rządów premier żaden tych z postulatów nie został zrealizowany, więc Palikot łatwo może zmienić uderzyć w premier Kopacz, wytykając jej brak współpracy z opozycją. To najlepiej pokazuje, że strategia Palikota – krytykowana, a wręcz wyśmiewana – zaczyna przynosić rezultaty.
Lider TR może teraz przekonywać, że chociaż próbował współpracy, to Platforma jest w kilku kwestiach “odporna” na jakiekolwiek zmiany. Taka strategia na dłuższą metę może być dużo skuteczniejsza niż totalna krytyka od pierwszego dnia. Akcentuje jednocześnie sprawy, o których w ostatnich tygodniach SLD – zajęte wyborami prezydenckimi – nie mówi prawie wcale.