– Absolutnie nie – powiedział Szymon Hołownia w „Kropce nad i” TVN24, pytany o to, czy czuje się jak zdrajca wobec rządu, swojej partii i koalicjantów, bo „poszedł na spotkanie do mieszkania wroga”.

– To całe zamieszanie wynika z pewnej dwoistości, pełnienia przeze mnie dwóch funkcji: marszałka Sejmu i lidera ugrupowania, które stanowi koalicję rządzącą. Marszałek Sejmu ma wręcz obowiązek spotykać się z opozycją, a już szczególnie z liderem opozycji, który ma 190 posłów w Sejmie. Natomiast przyznaję – miejsce spotkania trzeba wybierać dużo bardziej fortunnie – przyznał.