– To jest ruch przede wszystkim spóźniony. Myśmy apelowali, prezydent elekt też apelował już dawno temu o to, aby przywrócić te wyrywkowe kontrole, po to żeby móc mieć pełne panowanie nad sytuacją, nad granicami. Zwłaszcza, że po stronie niemieckiej te kontrole od wielu miesięcy już są prowadzone i że pojawiają się kolejne informacje o kolejnych grupach migrantów podrzucanych nam przez stronę niemiecką – powiedział Marcin Przydacz w „Graffiti” Polsat News.

– Czy to będzie ruch wystarczający? Ja nie mam zaufania do Donalda Tuska. Wiem, że jest znany z tego, że wykonuje pewne ruchy markujące, PR-owe, tylko po to, aby wygasić dany temat. Będziemy sprawdzać i zobaczymy, jak ta sytuacja na granicy będzie wyglądać – zapowiedział.

– Trzeba było to zrobić dużo wcześniej i przede wszystkim nie kłamać Polaków. Bo jeszcze dzień wcześniej premier mówił, że to histeria prawicy, że to PiS nakręca emocje i nie ma powodów do zmartwień, wszystko jest okej na granicy – po czym następnego dnia zdecydował o przywróceniu kontroli. Czyli kiedy kłamał? – wskazał.