– To był papież, który nie pozostawiał chyba nikogo obojętnym. To był papież, za którym, jak złapał ten swój wiatr w żagle, to ciężko było nadążyć. To był papież bardzo blisko człowieka. Ja nie zapomnę tych wszystkich opowieści o tym, […] jak czytając gazety, […] dzwonił do ludzi, o których historii coś usłyszał, coś przeczytał. Że komuś choruje dziecko, że była jakaś tragedia w rodzinie. Szukał tych ludzi, próbował jakoś do nich dotrzeć, zapraszać ich, okazywać wsparcie – powiedział Szymon Hołownia na konferencji prasowej w Mielcu.

– To on sam dawał przykład, jak powinno się traktować dzieciaki z niesakramentalnych związków, jasno wskazując, że nie może być żadnych wątpliwości u księdza czy chrzcić je, czy nie chrzcić – kontynuował.

– To był dobry proboszcz, dobry proboszcz świata. Moja ocena jest taka, że był to kiepski polityk, bardzo kiepski dyplomata, ale był niesamowitym proboszczem świata, niesamowitym wierzącym księdzem. A to jest, jeżeli jest się papieżem, tak naprawdę najważniejsze – ocenił.

– Kompletnie nie zgadzałem się z nim, jeśli chodzi o ocenę wojny na Ukrainie, kiedy niuansował te sprawy, gdzie trzeba było jasno powiedzieć, gdzie jest dobro i gdzie zło. Ale taki był. Ja mam wrażenie, że on Europy po prostu nie rozumiał, nie czuł. On przyniósł zupełnie nową wrażliwość do Stolicy Apostolskiej […]. Ale na koniec to on przecież wysyłał kardynała Krajewskiego z karetkami wypakowanymi furą pieniędzy, milionami dolarów, po to, żeby wspierał ukraińskie ofiary rosyjskiej agresji i robił to wielokrotnie – mówił dalej.