– Tak, były takie rozmowy, potwierdzam, natomiast ja jestem żołnierzem, nigdy nie pisałem wniosku o zwolnienie z zawodowej służby wojskowej, przyjąłem nominację na szefa BBN-u z rąk prezydenta na trzyletnią kadencję tak, jak jest to przyjęte w siłach zbrojnych od zwierzchnika sił zbrojnych i według mojej wiedzy z moim przełożonym nikt na ten temat nie rozmawiał – powiedział Jacek Siewiera w TVN24, pytany, czy ktoś poważny proponował mu kandydowanie na prezydenta.

– Miejsce na tę rozmowę jest przede wszystkim z moim przełożonym – kontynuował, dopytywany, czy Władysław Kosiniak-Kamysz proponował mu kandydowanie na prezydenta z poparciem PSL-u.