“Mamy dwa wyjścia: jedno formalistyczne: umywamy ręce, unikamy problemu, nie moja sprawa. Albo będziemy mieli rzeczywiste wykonanie roboty, albo ślizganie się z, być może, dobrym samopoczuciem, że unikamy problemów” – powiedział w rozmowie z “Wydarzeniami” Polsatu Maciej Berek.

“PKW zgodnie z przepisami jest najwyższym organem wyborczym w Polsce. PKW, zgodnie z ustawą, sprawuje nadzór nad przestrzeganiem prawa wyborczego i ma z mocy prawa wydawanie wytycznych dla komitetów wyborczych. Wytycznych, które są wiążące – i w tych wytycznych PKW ramowe przepisy, które są w ustawie, rozpisała na nuty, na szczegóły: czego nie wolno robić. Pytanie sprowadza się w zasadzie do tego: czy PKW traktuje poważnie samą siebie czy nie?“ – podkreślił rozmówca Marcina Fijołka.

“A PKW, ustami Ryszarda Kalisza, mówi: udowodnijcie. To pomylenie ról. To PKW rozpatruje sprawozdania i podejmuje decyzje” – zaznaczył Berek, dodając, że PKW ma prawo wystąpić o wsparcie prawne czy analizy, a pisma z PKW dotyczą kompletnie czegoś innego.

“Wie Pan, jakie pismo dostaliśmy od PKW? Czy składaliśmy zawiadomienia o przestępstwo wyborcze – a to znacznie węższa kategoria niż nieprawidłowości w finansowaniu wyborczej. To fałszowanie podpisów, kupowanie głosów, takie rzeczy – a to kompletnie nie o to chodzi! Jak zobaczyłem to pismo, to zacząłem zastanawiać się, o co tutaj chodzi?! (…) Szanuję mecenasa Kalisza jako prawnika, ale nie rozumiem jego podejścia. To jest pozwalanie na to, by do nas mrugano okiem za grube miliony złotych. Przywołuję przykład Krzysztofa Szczuckiego, który dokładnie na terenie swojego okręgu wyborczego otworzył swoje biura, promował na billboardach swoje biura. Część z tej aktywności była przy udziale pracowników RCL. Czego jeszcze trzeba PKW? Co jeszcze powinienem zrobić jako osoba koordynująca pracę przy odpowiedzi dla PKW? Cofnąć czas i nagrać to, co się działo kilka miesięcy temu?” – tłumaczy minister Berek.

“Nie chciałbym, byśmy żyli w państwie, w którym błąd księgowy na złotówkę może sprawić utratę finansowania, bo to łatwe do wykazania, a na przepuszczenie milionów złotych, które powodują, że nie ma równości szans w procesie wyborczym – powiemy, że to mruganie okiem i nic na to nie można poradzić” – dodał.