– To jest kolejny krok, który jest bardzo, ale to bardzo potrzebny. Ale ponieważ ta data ma nas nieść, pomyślcie o tym, co może się wydarzyć za rok. Za rok możemy się spotkać w tym samym miejscu i cały ten proces się dokona. Jest szansa na to, że będziemy mieli poważnego prezydenta. Kogoś, kto jest szanowany na świecie, kto jest traktowany serio – stwierdził Rafał Trzaskowski na wiecu 4 czerwca w Warszawie.
Zgromadzeni na Placu Zamkowym odpowiedzieli na słowa Trzaskowskiego okrzykami: „Rafał, Rafał”.
– Mamy szansę na to, że dokończy się ten proces zmian, który rozpoczął się 15 października. Że zadbamy o to, żeby demokracja była w Polsce zabezpieczona, żeby sądy były niezależne, żeby media były wolne. Żeby prawa kobiet były przestrzegane – podkreślił.
– Zadbamy o to, żeby głos Polski był słyszalny jeszcze bardziej, tak jak dzisiaj jest słyszalny głos rządu, jak będzie słyszalny głos naszych przedstawicieli w PE. […] Możemy doprowadzić do tego, że będziemy mieli prezydenta, który słucha, współpracuje. Który nikogo nie atakuje, nie piętnuje. Który nie będzie mówił np. o Ślązakach, że będzie wetował ich aspiracje, dlatego że być może jest to fragment wojny hybrydowej. Czy wy sobie to wyobrażacie? – mówił dalej.
– Nasz prezydent ma aspiracje – chciałby, żebyśmy wszyscy latali swoimi samolotami. Ale nam zależy na tym, żeby te aspiracje były racjonalne i poważne – wskazał.