– Bardzo żałuję, że mój kolega, były minister, a teraz poseł [Marcin Ociepa], jakby nie doczytał, na czym polega interwencja poselska. Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora doskonale, jasno i klarownie mówi, na czym ona polega. […] Interwencja polega na tym, że wysyła pan najpierw maila do instytucji, którą chce pan skontrolować, umawia się pan na spotkanie, przychodzi pan do tej instytucji, zostaje pan umieszczony w jakimś pokoiku, w którym dostaje pan te dokumenty i pan sobie sprawdza do woli, ile pan chce – powiedziała Joanna Scheuring-Wielgus w TVN24.
– To, co państwo robią, to jest w ogóle burda. To jest coś, co w ogóle nigdy jakby w polskim porządku prawnym, w zachowaniu posłów i senatorów nie powinno się wydarzyć. Interwencja poselska nie polega na tym, że państwo okupujecie siedziby instytucji publicznych. Ona nie polega na tym, tak jak to robił pan Macierewicz, że popycha się pracowników Polskiej Agencji Prasowej […] nie robi się też czegoś takiego, co np. zrobił pan Ozdoba, który podchodził do pracowników idących do pracy i legitymował ich na ulicy – kontynuowała.