– Przechodząc do kwestii samych rekomendacji [komisji ds. badania wpływów rosyjskich] – to są rekomendacje, oparte na dokumentach, których ani autentyczności, ani swoich podpisów, ja nie słyszałam, żeby ktokolwiek z tych osób wskazanych odcinał się, czy twierdził, że to są jakieś fałszywe dokumenty – powiedziała Małgorzata Paprocka w rozmowie z Katarzyną Gójską w „Sygnałach dnia” PR1.

– Patrząc formalnie, chłodnym okiem – w tej chwili trwa tzw. pierwszy krok konstytucyjny. Rząd na czele z premierem Mateuszem Morawieckim do przyszłego poniedziałku ma czas na to, aby przedstawić exposé i wnioskować do Sejmu o wotum zaufania. Jeżeli to się nie uda, to przechodzimy do drugiego kroku konstytucyjnego i to wtedy nie prezydent wskazuje kandydata na premiera, tylko posłowie, […] i wyboru i premiera, i rządu dokonuje Sejm. Więc dzisiaj nie jest to pytanie o decyzję prezydenta [czy weźmie pod uwagę rekomendacje komisji], tylko na ten moment jest to pytanie do posłów, za kim podniosą rękę. W drugim kroku konstytucyjnym rola prezydenta sprowadza się do powołania rządu wybranego przez Sejm – kontynuowała.

– Nikt nie odciął się od tych dokumentów, […] nikt nie zwalcza tego raportu merytorycznie […]. To jest pytanie do posłów, jak w tej sytuacji będą głosować za kandydaturą, bo jak rozumiem wszystkie trzy komitety wyborcze wskazały tutaj przewodniczącego Donalda Tuska – mówiła dalej prezydencka minister.