– Mam wrażenie, że pan Mastalerek 8 lat czekał, żeby wylać swoje żale na głowy Prawa i Sprawiedliwości. Zrobili to oczywiście w konkretnym momencie, a mianowicie w takim momencie, kiedy PiS przegrało wybory i najprawdopodobniej jako partia, która nie ma zdolności koalicyjnej, bo takiej zdolności nie ma, można było po tej partii pojeździć i Marcin Mastalerek, trzeba powiedzieć, ulżył sobie nieźle, bo powiedzieć o prezesie partii, który jest w tej partii bogiem, że czas na emeryturę, i to jeszcze w sytuacji, kiedy za kilka dni od tej wypowiedzi w objęciach pana prezydenta przyjmuje nominację na funkcję szefa kancelarii, to oczywiście stało się tylko i wyłącznie dlatego, że PiS te wybory przegrał. Gdyby PiS te wybory wygrał, pewnie inaczej by panowie tę politykę robili. Ale może dobrze. Jeżeli dzisiaj prezydent Andrzej Duda, głównego krytyka PiS bierze na swojego najbliższego współpracownika, to może świadczy o tym, że na ostatniej prostej będzie można realizować to, co jest w konstytucji w istocie zapisane i miało już miejsce w historii polskiej demokracji od ’89 roku, czyli proces kohabitacji – stwierdził Piotr Zgorzelski w TVN24.