Marlena Maląg zaproponuje dziś władzom Warszawy pomoc rządowych informatyków aby przyspieszyć przekazywanie pomocy blisko 400-tysiącom warszawskich przedsiębiorców, którzy są uprawnieni do skorzystania z tarczy – dowiaduje się 300POLITYKA. Maląg ma wskazać projekty informatyczne o dużej skali, które były sukcesem administracji jak 500+ czy E-recepta – słyszymy od jednego z ministrów zaangażowanego we wprowadzanie tarczy dla przedsiębiorców.

Publiczne służby zatrudnienia w Polsce tworzy system wojewódzkich i powiatowych urzędów pracy powoływanych przez władze samorządowe odpowiednio szczebla: wojewódzkiego i powiatowego. Po stronie rządowej widać irytaację tempem pracy przy wnioskach na poziomie samorządów.

– Formalna i organizacyjna odrębność między organami samorządowymi, a organami rządowymi powoduje, że mamy do czynienia z modelem zdecentralizowanym urzędów pracy. Tu jeszcze dochodzi polityka – tam gdzie starosta, czy prezydent miasta na prawach powiatu pochodzi z konkurencyjnego do rządu obozu, może opóźniać działanie niektórych urzędów – np. jak w przypadku pomocy z tarczy – mówi nam jeden z ministrów.

– Pozwoliłam sobie wystosować apel do prezydenta Warszawy, aby przyjrzeć się realizacji mikropożyczek wypłacanych w ramach tarczy antykryzysowej i usprawnić działania – mówiła w piątek minister pracy. 

W piątkowym liście do prezydenta stolicy Maląg pisała: „Z niepokojem obserwujemy sytuację w Warszawie, która stanowi niechlubny wyjątek na mapie Polski pod kątem rozpatrywania wniosków o pożyczki dla mikroprzedsiębiorców na pokrycie bieżących kosztów prowadzenia działalności. Z naszych informacji wynika, że Urząd Pracy m.st. Warszawy rozpatrzył do tej pory mniej niż 10 proc. wszystkich wniosków. Tymczasem krajowa średnia to 60 proc., a wiele urzędów pracy ma blisko 100 proc. rozpatrywalność wniosków”.