Szanuję Donalda Tuska, bo ostatnie 30-lecie nie wydawało wielu polityków tej klasy. Jego pozycja międzynarodowa doprasza się tego, by pracując za granicą, swoimi kontaktami nadal służył RP. Wysłuchawszy dziś jego oświadczenia w sprawie wyborów mam wrażenie, że z daleka widzi nieostro, stosuje narzędzia ze świata, którego już nie ma. Do Polski, którą zdemolował nam koronawirus, a korzystając z zamieszania, próbuje teraz bezczelnie ukraść Jarosław Kaczyński. Tusk zakłada słuchaczom etycznego Nelsona. Kto zdecyduje się wziąć udział w wyborach w maju, jeśli by jednak to szaleństwo miało mieć miejsce, jest nieprzyzwoity. Jeśli zdaniem Tuska czymś nieprzyzwoitym jest deklaracja, że w konfrontacji z oszustem łamiącym wszystkie zasady, stanie się do nierównej walki o uratowanie, kogoś bardzo się kocha, Polski, z rąk ustrojowych bandytów, to znaczy że jeden z nas bardziej pojemnie definiuje przyzwoitość. Wielokrotnie powtarzałem i będę powtarzał: jeśli oszuści postawią na swoim i 7 maja okaże się, że doprowadzą do majowych wyborów, wtedy rzeczywiście staniemy przed dramatycznymi dylematami. Czy warto ryzykować życie i czy z tego ryzyka może rzeczywiście wyjść pogonienie oszustów i odzyskanie z ich rąk Polski, w której żeby wybrać prezydenta będzie trzeba narażać życie. To wtedy, za tydzień będziemy je rozstrzygać. Nie rozumiem tych, którzy robią to dzisiaj, bo dzisiaj naszym głównym celem nie jest opowieść o swoich własnych cnotach i defetystyczne deklaracje, a doprowadzenie wszystkimi możliwymi metodami do tego, by te wybory w maju się nie odbyły. Trzeba to robić przez mobilizację do walki, działania obywatelskie, prawne. Sam podjąłem ich szereg, proces cywilny, skarga do SN, obywatelska akcja „Uwolnić wybory” i polityczne negocjacje. Być w ofensywie, a nie w defensywie, na którą liczy przeciwnik. Który ani przez chwilę nie przejmie się siłą mandatu wybranego w takiej farsie prezydenta, który będzie śmiał nam się w twarz, gdy okaże się, że gamonie z PiS-u nie nadążyli z fałszowaniem i kandydatowi opozycji zabrakło do drugiej tury 2% – stwierdził Szymon Hołownia w nagraniu opublikowanym na Facebooku.

Powtarzałem i powtórzę raz jeszcze: nikogo nie będę nakłaniał do tego, by głosował w skłamanych, niebezpiecznych wyborach. Sam jednak dopuszczam, że za ten tydzień, jeśli spełni się najczarniejszy scenariusz, podejmę decyzję inną niż Tusk. Bo nawet jeśli miałoby to kosztować mnie zdrowie, nie zamierzam tym złodziejom odpuszczać. A po drugie, uważam że jeżeli wybory majowe miałyby się odbyć, wybrany w nich prezydent miałby jedno zadanie. Doprowadzić do zmiany kodeksu, po czym złożyć urząd i wygrać raz jeszcze w uczciwym wyścigu. Inaczej – ktokolwiek by to był – dla Polaków prezydentem nie będzie. Przez to szambo trzeba przejść, brudząc się w nim, jeśli trzeba. Jeśli chce się wyciągnąć korek, który jest po drugiej stronie. Nawoływanie dziś do bojkotu to woda na młyn Kaczyńskiego, a wiara w to, że ugiąłby się pod presją takiego bojkotu, to święta naiwność. Bojkot mógłby zadziałać, gdyby nie poszli na wybory wszyscy, a przecież pójdą na nie wyborcy co najmniej jednego kandydata. Poza tym Donald Tusk nie rzuca przecież swoich słów w próżni, a w sytuacji, w której niebojkotowanie zapowiedział już Władysław Kosiniak-Kamysz i Robert Biedroń. A więc do opisanej sytuacji i tak nie dojdzie. To nie moja sprawa, ale domyślam się, że ten tydzień za wcześnie będzie też drogo kosztował Platformę. Nastąpi jeszcze głębsza demobilizacja elektoratu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która chwilę po Tusku zadeklarowała, że nie weźmie w nich udziału w maju. Co uzyskuje w ten sposób Kaczyński? Wybory w sierpniu czy we wrześniu de facto bez kandydatki PO. Czy będę z tego powodu płakał? Chyba nie. Chcę tylko pokazać, że jeden ze scenariuszy, który może być następstwem wystosowanego dziś apelu Tuska, a nikt nie wykluczy, że jest on jednym z możliwych, pokazuje jak silny jest w części polskiej opozycji wobec PiS swoisty gen samozagłady. Konfrontowanie się z PiS w taki sposób, że nie osłabia się, a wzmacnia przeciwnika. To oczywiste, że ta władza jest jak komuniści, którzy w 1989 też nie chcieli cofnąć się przed niczym. Wygraliśmy, bo pokazaliśmy że my też się nie cofniemy. Przyzwoitość ma dziś różne oblicze, panie Donaldzie. I powtórzę: gra może być od początku do końca skłamana. Nie jest jednak nieprzyzwoitym ten, kto bić się z oszustem o kogoś, kogo kocha. Swoim oddziałom zatrąbił pan do odwrotu o cały tydzień za wcześnie. Powiem swoim: uwierzcie, że jest nas więcej. Dużo więcej. Gdy tylko zechcemy, przykryjemy PiS i jego oszustów czapkami. Odzyskamy Polskę, odbudujemy ją lepszą – zaznaczył kandydat na prezydenta.