PO ma długą i niechlubną historię jeśli chodzi o używanie takiego języka, zaczynają od dożynania watahy, przez skandaliczne wydarzenia i słowa, które padły po dramacie smoleńskim w 2010, mohery, wariaci, to tylko najbardziej delikatne określenie. Teraz słyszymy słowa, które są zdumiewające. Te określenia jak szarańcza, muchy – takiego języka nie powstydziłaby się hitlerowska gazeta „Der Sturmer” czy sowiecka „Komsomolskaja Prawda”. Patrząc w historię, takiego języka używały w systemach totalitarnych takie partie jak NSDAP, żeby dehumanizować przeciwników politycznych, a potem przeprowadzać czystki” – mówił w „Sygnałach Dniach” w programie I Polskiego Radia minister Michał Dworczyk.