W środę zakończyła się kolejna runda przesłuchań przed komisją śledczą ws. Amber Gold. Podobnie jak dwa tygodnie wcześniej, tym razem komisja przesłuchiwała urzędników KNF. Te przesłuchania pokazały nowe aspekty zarówno działalności KNF ws. Amber Gold, jak i prokuratury czy organów centralnych w sprawie afery. Oto pięć podstawowych wniosków.
1. Prokuratura jawi się w jeszcze gorszym świetle. Chociaż trudno w to uwierzyć, to po kilku miesiącach przesłuchań przedstawicieli prokuratury z różnych szczebli – które ujawniły chaos, niekomptencję, niefrasobliwość w działaniach wobec Amber Gold – pytań o działanie prokuratury jest po przesłuchaniach urzędników z UKNF jeszcze więcej. Zeznający w środę Wojciech Kwaśniak ujawnił wręcz, że prokuratura bardziej interesowała się tym, że to Amber Gold pozwało KNF o zniesławienie, niż dziesiątkami pism i apeli samej KNF w sprawie tej piramidy finansowej.
2. KNF przyznaje: Na Amber Gold nic nie działało. PiS niemal od startu obrad komisji buduje przekaz, że Amber Gold było wyjątkowym przypadkiem, a firma miała polityczny parasol zapewniający jej działalność do samego końca i wejście w biznes lotniczy. Lesław Gajek, zastępca przewodniczącego KNF dostarczył PiS amunicji. Przyznał w trakcie swojego przesłuchania: „Zbyt wiele dobrych przypadków spotkało tę firmę. Takie rzeczy się nie zdarzają. Nie istniała podobna spółka. Na tę firmę nic nie działało”. Gajek dodał też, że współpraca na linii KNF-Ministerstwo Finansów była bardzo trudna, co wzmacnia tezy PiS, że rząd Donalda Tuska był elementem tego politycznego parasola nad biznesem Marcina P. Ten wątek pojawił się wyraźnie też dwa tygodnie temu, w zeznaniach Stanisława Kluzy, który stwierdził m.in., że podległa mu instytucja „odbijała się od ściany”. Gajek mówił też, że relacje z KPRM były bardzo trudne, a spotkania Kluzy „wiele tygodni się nie odbywały”.
3. KNF nie ma sobie nic do zarzucenia… Przedstawiciele UKNF (Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego) generalnie nie mieli sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o sposób działania wobec Amber Gold. Jak przyznał we wtorek Marcin Olszak: „Działania wobec Amber Gold Można określić mianem skutecznych, optymalnych, efektywnych. Skuteczne, bo doprowadziły wreszcie do reakcji organów ścigania”. Inaczej niż w gdy przesłuchiwani byli przedstawiciele prokuratury, w tym przypadku członkowie komisji w dużej mierze zgadzali się z tezą, że KNF zachowała się dobrze w tej sprawie, a spóźniona reakcja służb i organów ścigania nie wynikała bezpośrednio z zaniechań jej urzędników.
4… ale to nie znaczy, że jej postępowanie było perfekcyjne. Chociaż KNF jest oceniana dobrze nawet przez posłów komisji śledczej, to nie znaczy, że nie znaleźli w jej działaniu uchybień. Jednym z takich wątków jest porozumienie ABW-KNF z 2008 r. o współpracy. Komisja zobowiązała się do informowania o zagrożeniach dla rynku finansowego. Jednak ten mechanizm nie zadziałał w przypadku Amber Gold, chociaż jak przyznał dwa tygodnie temu Stanisław Kluza, wiedział o istnieniu Amber Gold niemal od samego początku.
5. Pismo z 24 listopada miało załatwić sprawę. Urzędnicy KNF byli przekonani, że pismo, które 24 listopada skierował jej nowy szef Andrzej Jakubiak do Andrzeja Seremeta „załatwi sprawę”. Tak mówił Lesław Gajek o podejściu Jakubiaka: „Wyraził to mniej więcej w taki sposób, że wysyłamy na dniach pismo do prokuratora generalnego i sprawa będzie załatwiona. On miał taką koncepcję, że to pismo załatwi sprawę, że to będzie koniec tego wszystkiego”. Pismo jednak do Seremeta nie trafiło. Co ciekawe, Stanisław Kluza twierdził, że to on był inicjatorem wysłania tego pisma, chociaż świadkowie z UKNF nie potwierdzili później takiej wersji wydarzeń.
21 lutego KNF przesłucha kolejnych świadków – Marka Belkę i Andrzej Jakubiaka. A już w marcu – jak poinformowało RMF – Marcin i Katarzyna P. będą zeznawać przed komisją, co na pewno przyciągnie dużo większą uwagę mediów nie przesłuchania mniej lub bardziej anonimowych urzędników z KNF.
fot. sejm.gov.pl