Na 31. posiedzeniu Sejmu najważniejszym tematem będzie edukacja: posłowie zajmą się reformą prawa oświatowego minister Anny Zalewskiej i projektem zwiększającym środki dla gmin na kształcenie sześciolatków – analizuje MamPrawoWiedziec.pl.
We wtorek odbędzie się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy – prawo oświatowe. Największe zmiany obejmą strukturę szkolnictwa: gimnazja zostaną zlikwidowane, szkoła podstawowa będzie trwała 8 lat, a nie 6 jak obecnie. Po jej ukończeniu uczeń będzie miał do wybory 3 ścieżki edukacyjne: 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum lub szkołę branżową przygotowującą do zawodu podzieloną na dwa stopnie (3 i 2 lata).
Celem PiS jest wyrównywanie szans młodzieży. W uzasadnieniu projektu autorzy reformy powołują się na testy PISA (międzynarodowe badania OECD) z 2009 r., które pokazują, że „w Polsce wciąż silne pozostaje uzależnienie wyników edukacyjnych od pochodzenia społecznego”. – W niektórych gminach jest jedno gimnazjum i młodzież ze wszystkich miejscowości jest do niego dowożona. Tam rzeczywiście są stworzone lepsze warunki dydaktyczne – tłumaczył w rozmowie z MamPrawoWiedziec.pl Kazimierz Moskal (PiS) z sejmowej komisji edukacji. – Ale Polska ma różne oblicza. W większości gmin są zespoły szkół: podstawowej i gimnazjum. Są słabo wyposażone i uczą w nich ci sami nauczyciele. Nie ma w nich mowy o wyrównywanie szans.
W uzasadnieniu projektu czytamy, że badania PISA z kolejnych lat pokazały poprawę wyników najbiedniejszych uczniów. Jednak zwolennicy likwidacji gimnazjów uważają, że ich istnienie pogłębia podziały między uczniami z biednych i bogatych rodzin, zbyt szybko selekcjonowanych po podstawówce. Dlatego chcą odwlec moment segregacji o dwa lata, do 8. klasy.
Rafał Bakalarczyk z Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego częściowo zgadza się z tym argumentem. – Gimnazja miały wydłużyć okres wspólnej nauki o rok. Z czasem okazało się, że egzaminy szóstoklasisty i wysyłanie przez zamożniejszych rodziców dzieci do szkół poza regionem prowadzą do selekcji i segregacji już na koniec podstawówki. Dzieci z różnych warstw społecznych trafiały do różnych szkół lub do różnych klas w tej samej szkole. To nie służy społecznej integracji i funkcjom wyrównawczym – tłumaczy.
– Gimnazja w wielkich miastach rzeczywiście przyczyniły się do segregowania uczniów – potwierdza prof. Mikołaj Herbst z Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych Uniwersytetu Warszawskiego. – Nauczyciele nie otrzymali w nich właściwego wsparcia. To jednak nie jest wystarczający argument, żeby gimnazja likwidować. Reformę gimnazjalną należałoby po prostu dokończyć. W polskich warunkach przy dużej liczbie małych, wiejskich podstawówek powrót do modelu szkoły 8-klasowej będzie oznaczał wzrost nierówności w oświacie. Skróceniu ulegnie okres wspólnego kształcenia całego rocznika (z 9 do 8 lat) i ucierpią na tym dzieci z trudniejszych środowisk – mówi prof. Herbst.
– Wydaje się, że lepszym rozwiązaniem byłoby zostawienie selekcji po 9 latach przy równoczesnym przeciwdziałaniu segregacji między – i wewnątrzszkolnej na wcześniejszych etapach kształcenia – dodaje Bakalarczyk.
Reforma wyzwaniem logistycznym dla samorządów
Za prowadzenie szkół podstawowych i gimnazjów obecnie odpowiedzialne są gminy, a za prowadzenie liceów – powiaty. – W 2019 r. do liceów pójdą dwa roczniki: uczniowie kończący szkoły podstawowe i ostatni rocznik z gimnazjów. W wielkich miastach ten sam organ prowadzi podstawówki i licea. Ale poza nimi mieszkańcy odczują, że w powiatach będzie o jeden rocznik więcej, w gminach o jeden mniej. Niektórzy nauczyciele mogą stracić godziny. Żeby tego uniknąć, gmina i powiat będą musiały ze sobą współpracować – mówi Moskal.
– Choć MEN wcześniej zarzekało się, że reforma będzie bezkosztowa, dziś mówi się, że zmiany pochłoną blisko 900 mln złotych. Czy to dużo czy mało – kwestia względna, ale warto zadać pytanie, czy te pieniądze nie przydałyby się gdzie indziej – komentuje Bakalarczyk. – Czy nie byłoby warto przeznaczyć ich np. na modernizację i rozwój opieki świetlicowej w szkołach, która mocno kuleje, jak pokazał raport z ankiet oświatowej sekcji „Solidarności”? A może na zatrudnienie większej liczby nietablicowych nauczycieli, pedagogów, psychologów, nauczycieli wspomagających uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych i z niepełnosprawnością? A może dodatkowe zajęcia o charakterze wyrównawczym i rozwijającym dla dzieci, których rodziców nie stać na płatne korepetycje? – pyta.
Już w przyszłym roku dzieci, które ukończyły 6. klasę szkoły podstawowej zamiast do gimnazjum, pójdą do 7. klasy.
5-letnie technikum i szkoła branżowa przygotują fachowców
Szkolnictwo zawodowe też będzie funkcjonowało na nowych zasadach. Technikum zostanie o wydłużone o rok (z 4 do 5 lat) i powstaną 5-letnie szkoły branżowe. Rząd chce też stworzyć centra kształcenia zawodowego i ustawicznego. Będą to duże ośrodki łączące szkoły dla dorosłych i szkoły prowadzące kształcenie zawodowe i praktyczne.
– Celem tych zmian jest przygotowanie fachowej kadry na potrzeby rynku pracy. Trudno jest określić, jakich specjalistów będziemy potrzebować za kilka lat. Ale teraz współpraca między przedsiębiorcami, instytucjami rynku pracy i szkołą będzie ściślejsza – wyjaśnia Moskal.
Reforma edukacji przewiduje więcej zmian. Uczniowie będą mieli obowiązek uczęszczania do szkoły do końca 8. klasy lub do ukończenia osiemnastego roku życia. To o rok krócej niż obecnie. Ośrodki szkolenia nauczycieli będą musiały uzyskać od kuratora oświaty obowiązkową akredytację.
Powstaną też tzw. oddziały przygotowawcze dla uczniów z zagranicy „w celu efektywnego reagowania na potrzeby ucznia przybywającego z zagranicy oraz umożliwienia mu szybkiego włączenia do regularnej nauki szkolnej wraz z uczniami polskimi”.
Co o sądzi o tym prof. Herbst? – W samym pomyśle dodatkowych zajęć wyrównawczych dla uczniów słabo mówiących po polsku nie widzę nic złego. Trzeba jednak uważać, by nie dochodziło do stygmatyzacji takich uczniów. Bardzo dużo zależy więc od postawy nauczycieli i rodziców. Obawiam się, że nie da się jej zadekretować z poziomu ministerstwa – odpowiada.
4,3 tys. zł na sześciolatka
Posłowie zajmą się jeszcze projektem ustawy podwyższającym subwencję oświatową na sześciolatki do 4,3 tys. zł.
W grudniu parlament podniósł wiek obowiązku szkolnego z 6 do 7 lat. W ten sposób najmłodsi uczniowie podstawówek stali się w świetle obecnego prawa przedszkolakami i gminy na kształcenie każdego z nich miały otrzymać 4 tys. zł mniej. Obecnie na każdego przedszkolaka gminie przysługuje subwencja oświatowa z budżetu państwa w wysokości ok. 1,3 tys. zł. Subwencja na ucznia szkół podstawowych jest znacznie wyższa i wynosi 5,3 tys. zł.