Powoli kończy się pierwsza odsłona nowego sezonu politycznego w Polsce. Wakacje to dla większości wyborców moment odcięcia się od polityki i resetu emocji. W dużo większym stopniu dotyczy to elektoratu Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej niż elektoratu Prawa i Sprawiedliwości, ale i tak lipiec i sierpień to raczej sezon urlopu od polityki.

Nie oznacza to, że nic znaczącego nie wydarzy się w tym czasie, bo wyższe temperatury i bliskość wakacji sprzyja grze na wysokich registrach. Wystarczy wspomnieć chociażby zamianę premiera w rządzie PiS z Kazimierza Marcinkiewicza na Jarosława Kaczyńskiego (lipiec 2006 r.), aferę gruntową (lipiec 2007 r.), taśmy PSL (lipiec 2012 r.), aferę Amber Gold (lipiec – sierpień 2012 r.), aferę podsłuchową (czerwiec – lipiec 2014 r.), a to tylko te bardziej zapadające w pamięć wydarzenia. Być może czeka nas więc jeszcze coś widowiskowego w najbliższym czasie, ale nie zmienia to faktu, że z punktu widzenia makropolityki koniec czerwca to czas na podsumowania.

Kluczowa dla zrozumienia mechanizmów, które miały wpływ na przebieg wydarzeń w ostatnich miesiącach jest próba znalezienia odpowiedzi na pytanie, dlaczego PiS, mimo tak ostrego kursu, wciąż prowadzi w sondażach. Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa i bez badań można pokusić się jedynie o ogólną analizę i wypunktowanie najważniejszych z nich:

• Słabość i rozproszenie opozycji;
• Silny społeczny sentyment dotyczący wzmocnienia roli państwa i większego rozmachu (odwagi) działania rządu;
• Socjalny lub bliski ludziom charakter realizowanych przez PiS działań;
• Uzyskanie wrażenia realizacji obietnic wyborczych;
• Utrzymanie atrybutu „uczciwości” przez PiS;

Najważniejsze błędy strategiczne w działaniach opozycji:

1. Puste półki.

Jednym z największych zaniechań opozycji jest brak programu i to zarówno w wymiarze dużej idei – pomysłu na Polskę – jak i w poszczególnych obszarach programowych (gospodarka, polityka zagraniczna, zdrowie, problemy społeczne itd.). Obie duże partie przegrywają tutaj walkę z partią rządzącą. PiS, które wcześniej w dużej mierze bazowało na wizerunku Jarosława Kaczyńskiego, jako polityka o wyrazistym poglądzie na to, jakim krajem powinna być Polska – uzupełniło swój pomysł na Polskę o zapowiedzi dużo bardziej funkcjonalne, praktyczne i bliższe ludziom. Zarówno PO, jak i Nowoczesna nie wypracowały jak dotychczas ani intuicyjnego pomysłu na wizję Polski pod ich rządami, ani nie przebijają się z pomysłami przełożenia tej dużej idei na praktyczne obietnice i propozycje w poszczególnych segmentach działania państwa. Jednym słowem w dużej mierze opierają swoje działania na komunikacji, zapominając o tym jak ważnym elementem tej komunikacji jest sam produkt. To tak jakby promowały i namawiały do przyjścia do ich sklepu, mając puste półki lub bazując na przypadkowo dobranym asortymencie.

2. Daleko od ludzi.

Błędem opozycji jest też szukanie dźwigni wzrostu poparcia w sondażach, w tematach odległych ludziom i ich problemom. Obrona demokracji i statusu Trybunału Konstytucyjnego jest dla opozycji tematem priorytetowym i bazuje na założeniu, że społeczeństwo dojrzeje i dostrzeże problem, ale nawet w tym temacie brakuje pomysłu na ilustrację tego, w jaki sposób paraliż TK dotknie każdego z nas. PO i Nowoczesna używając takiej górnolotnej argumentacji i skupiając swoją komunikację wokół osi dotyczącej obrony demokracji, z góry ograniczają swoje oddziaływanie. Dzięki temu PiS jawi się dziś, jako jedyna partia, która zajmuje się dziś i odpowiada na codzienne problemy zwykłych ludzi. Obrazowo można powiedzieć, że PiS buduje historię skierowaną do widzów „M jak miłość”, a opozycja do widzów „House of Cards”.

3. Reaktywność działania

Ostatnie miesiące to czas dominacji partii rządzącej także w obszarze określania pola gry, czyli narzucania tematów dyskusji publicznej. Opozycja w zasadzie tylko raz, w trakcie marszu związanego z rocznicą wejścia Polski do Unii Europejskiej, przejęła stery i była stroną aktywną w komunikacji. Oczywiście, reaktywność w dużej mierze wpisana jest w specyfikę działania opozycji. Ale właśnie po umiejętności wyjścia z cienia i przejęcia kontroli nad przekazem głównych mediów ocenia się zdolności komunikacyjne opozycji i jej potencjał wyborczy.

4. Wchodzenie w tematy zastępcze.

Reaktywność opozycji wynika także z umiejętności kreowania przez PiS tematów zastępczych lub wywoływania jałowych politycznie dyskusji wokół jakiegoś zdania lub stwierdzenia Jarosława Kaczyńskiego. Dzięki temu w momentach, w których opozycja powinna atakować PiS np. za odejście od zapowiedzi wyborczych poprzez uwypuklanie faktu „oszukania” wyborców (wyższa kwota wolna od podatku, wiek emerytalny) – daje się wciągać w debaty o tym czy Polsce potrzebna jest nowa konstytucja, czy każde państwo prawa musi być krajem demokratycznym itp. Jarosław Kaczyński potrafi wrzucić w środek debaty publicznej nowy „granat” w postaci jakiegoś kontrowersyjnego stwierdzenia, a potem przygląda się, jak opozycja przez tydzień dyskutuje o czymś, co w dużej mierzenie nie dotyczy zwykłych ludzi.


5. Niewykorzystane błędy PiS.

Debata o demokracji i spór wokół Trybunały Konstytucyjnego oraz jałowe dysputy polityczne wokół kontrowersyjnych wypowiedzi lidera PiS odciągają uwagę opozycji od realnych problemów, jakie każda władza generuje codziennymi decyzjami lub ich brakiem. Odejście od wyższej kwoty wolnej, niejasny przekaz dotyczący wieku emerytalnego, opóźnienia w realizacji zapowiedzi dotyczących ustawy frankowej i podatku od hipermarketów, odejście od pakietu onkologicznego i praca nad przywróceniem limitów leczenia raka, polityczna obsada stanowisk spółek skarbu państwa, nieodpowiedzialne działania ministra obrony, brak jednoznacznej deklaracji PiS przed referendum w Wielkiej Brytanii, problemy z organizacją ŚDM, wpadki ministra spraw zagranicznych i ministra środowiska, zawieszenie inwestycji drogowych, wzrost długu publicznego po realizacji kolejnych zapowiedzi wyborczych itd. Przykładów tematów, które przeszły opozycji koło nosa jest dużo, dużo więcej. I nie ma większego znaczenia jak wiele wysiłków opozycja lub jej niektórzy politycy włożyli w wykorzystanie tych tematów. Jak mawiał jeden znany profesor w odpowiedzi na uwagę swojego współpracownika, że nie dalej jak wczoraj zgłaszał pomysł, który profesor właśnie przedstawiał, jako dobry: „Widocznie się Pan nie przebił”. Posługując się zaś językiem z „Misia” – nie liczy się „prawda czasu”, tylko „prawda ekranu”, a fakt jest taki, że wyborcy niewiele o staraniach opozycji w tym temacie wiedzą.

6. Niejasny przekaz

Niestety nawet w tematach, na które opozycja stawia, popełnia błędy lub przyjmuje złe założenia. Analiza taktyki działania PiS wobec PO, Nowoczesnej i w konsekwencji dużej części opinii publicznej w temacie TK, obrazowo można porównać do prowadzenia po labiryncie. Dziś już nikt, kto na bieżąco nie śledzi tego sporu, nie jest w stanie odnaleźć się w tej dyskusji. Strategia „mętnej wody” zastosowana przez PiS sprawiła, że temat stał się zbyt skomplikowany i niezrozumiały. A przeciętny wyborca w takich przypadkach dystansuje się i nie zajmuje jednoznacznego stanowiska. Wydaje się, że politycznym celem Jarosława Kaczyńskiego jest gra na czas, aż do grudnia, kiedy nastąpi zmiana na stanowisku Prezesa TK. Wciągnięcie opozycji w prawniczą debatę, szukanie kompromisu, kolejne stanowiska, komisje, projekty ustaw, to wszystka środki do realizacji tego celu. Opozycja powinna była już dawno wyjść z tych bocznych uliczek (lub nigdy w nie wchodzić) i zbudować strategię działania opierając się jedynie na jednym postulacie – publikacji orzeczenia. Dużo łatwiej wokół jednego hasła zbudować linie nacisku i zbudować poparcie mediów i opinii publicznej.

Niestety opozycja weszła w tryb działania „one day one message” i to bez długofalowej strategii, w której każdy codzienny przekaz byłby nutą w większym utworze. Takie patrzenie przez pryzmat codziennych serwisów wieczornych wywołuje efekt chaosu i kakofonii. Dobrym przykładem jest tutaj niejasny przekaz dotyczący udziału Platformy Obywatelskiej w manifestacjach 4 czerwca. Potencjalni wyborcy PO usłyszeli najpierw zapowiedź zorganizowania jeszcze większej manifestacji niż ta z początku maja, potem informację o wycofaniu się PO z udziału w jej organizacji, ostatecznie zobaczyli rozdźwięk w samej PO w tej sprawie. Po 4 czerwca zobaczyli zaś Grzegorza Schetynę na wspólnej konferencji z liderem KOD i usłyszeli komunikat, że między KOD i PO „nie ma sporu”, co dla większości opinii wyborczej oznacza, że jednak coś jest na rzeczy.

7. Wewnętrzne spory i chaos komunikacyjny wokół nich

Ostatnim problemem, który dotyczy już samej PO jest kwestia sporów wewnętrznych. I nie chodzi o fakt, że PO zajmuje się sama sobą. Donald Tusk i Jarosław Kaczyński też budowali swoją pozycję poprzez eliminację konkurentów wewnętrznych. Grzegorz Schetyna nie robi więc niczego co w polityce uznać można za błąd. Problem jednak w tym, kiedy i w jaki sposób to robi. Stara zasada dotycząca strategii mówi, żeby nie zaczynać wojny, której nie da się wygrać, bo poniesie się jedynie koszty i niczego nie zyska. Lider PO na jakiś czas wycofał się ze swoich wcześniejszych zamiarów. Widocznie uznał, że nie jest jeszcze wystarczająco mocny, żeby je przeprowadzić. Błędem wydaje się też wstępne uzasadnienie ich przeprowadzenia. Zarzut dotyczący niestosowania się do dyscypliny w prowadzeniu polityki informacyjnej nawet, jeśli prawdziwy, nie brzmi wiarygodnie, a przede wszystkim zawsze zmusi dziennikarzy do postawienia się po drugiej stronie barykady. A bez przychylności mediów ciężko bez dużych strat wizerunkowych, przeprowadzić tego typu akcje oczyszczania szeregów.

Oczywiście problem PO wynika także z faktu, że wewnętrzna pozycja lidera PO, prowadzi własną polityką medialną i „buja łajbą” licząc na zrzucenie Grzegorza Schetyny z górnego pokładu partii. Wszystko dzieje się więc na oczach wyborców, co w znacznym stopniu osłabia wizerunek PO i sprawia, że zyskuje ona wizerunek partii niestabilnej, która kroczy drogą SLD.

Z całą pewnością obie główne partie opozycyjne – Platforma Obywatelska i Nowoczesna – w różnym stopniu dopuszczają się wyżej wymienionych przewinień. Ich styl działania i komunikacji usprawiedliwia jednak wspólne ujęcie, tym bardziej, że żadna z nich nie uzyskała wystarczającej przewagi wizerunkowej, która zmuszałaby do wyjęcia jej przed nawias i osobnej analizy. Dłuższe funkcjonowanie w tym pacie może zmusić je ostatecznie do współpracy, bo dalsze prowadzenie wojny na dwa fronty – z PiS i ze sobą nawzajem – jest dużo trudniejsze.

Szymon Milczanowski – Ekspert ds. strategii komunikacji i zarządzania kryzysem wizerunkowym

fot. Nowoczesna