– Nowi sędziowie TK zostaną wybrani w oparciu o regulamin Sejmu – mówił w ubiegłym tygodniu Stanisław Piotrowicz. Fakty są jednak inne: PiS w błyskawicznym tempie forsuje ważne dla siebie ustawy, działając na granicy regulaminu Sejmu.
Posłowie o najbliższym, tegotygodniowym posiedzeniu 2-3 grudnia zostali poinformowani 26 listopada, tj. na 6 dni przed. Tymczasem regulamin mówi, że marszałek najpóźniej na 7 dni przed planowanym posiedzeniem musi zawiadomić o dacie i porządku dziennym posłów, a także m.in. prezydenta i członków rządu.
Podobnie było tydzień wcześniej – nie jest to więc jednorazowa sytuacja. Porządek poprzedniego posiedzenia 25-26 listopada został posłom doręczony 19 listopada, tj. 6 dni przed.
W regulaminie Sejmu jest co prawda zapisane, że termin ten może ulec skróceniu, ale – to kluczowe – tylko w uzasadnionych przypadkach. Trudno za taki uznać wybór sędziów TK, unieważnienie wyboru sędziów wybranych przez PO czy wysokie opodatkowanie odpraw prezesów.
W przeszłości Sejm był zwoływany nawet z 1-dniowym wyprzedzeniem, ale wtedy posiedzenia dotyczyły kwestii strategicznych – np. wojny na Ukrainie.
W ten sposób PiS – kolejny raz zresztą – daje opozycji argumenty o dalszym łamaniu zwyczajów parlamentu. Nawet jeżeli nie można mówić o łamaniu regulaminu Sejmu, to wątpliwości pozostają. Bo to PiS najgłośniej proponowało wprowadzenie pakietu demokratycznego.
Fot. Sejm