– Banda zwyrodniałych skurwysynów przyjeżdża i robi mi w domu sajgon – mówił na konferencji prasowej w hotelu Sheraton Zbigniew Stonoga. Ostentacyjnie zdjął elektroniczną obrączkę z nogi, której noszenie nakazała mu prokuratura. Dziś sąd tę decyzję unieważnił. Stonoga pojawił się na briefingu z postanowieniem sądu.
– To jest dzień ważny nie tylko w życiu społecznym, ale też waszym, dziennikarskim – mówił przedsiębiorca. I dodawał: – To, że ktoś nie skończył studiów dziennikarskich, nie oznacza, że nie może ujawniać patologii życia publicznego. Tak tłumaczył się Stonoga z opublikowania akt śledztwa ws. afery podsłuchowej na swoim profilu na FB.
– Skupiłem wokół siebie młodych ludzi, którzy mają maksymalnie 25 lat, którzy wpłacali pieniądze, i dzięki temu założyliśmy Gazetę Stonoga. Ta gazeta jest zarejestrowana w sądzie, od trzech numerów jest sprzedawana i kolportowana. Profil gazety został zamknięty. Stworzono nowy, którego znów zamknięto tudzież zablokowano – żalił się kontrowersyjny przedsiębiorca.
– Nie chcę, by media przedstawiały mnie jako „Zbigniewa S.”. Nie jestem bandytą, nie jestem pedofilem, nie jestem zboczeńcem, bo przecież nigdy nie byłem posłem żadnych partii – żartował Stonoga.
Dziennikarza śledczego Przemysława Wojciechowskiego biznesmen nazwał „śmieciem”, Wojciecha Czuchnowskiego – „chamem” i „frajerem”.
– Ja nie służę mamonie, nie służę swojemu portfelowi. Ja z tego portfela wydałem w ciągu ostatniej połowy roku 600 tys. zł na pomoc innym ludziom. Reprezentuję ludzi, którzy przestali chodzić do wyborów, którzy zrezygnowali z samych siebie – przekonywał Stonoga.
Na koniec dodał: – Moim marzeniem jest połączenie sił wszystkich antysystemowców. Nie wymienię, kogo. Wszystkich, wszystkich partii narodowych. Jeśli oni mi pokażą w ciągu dwóch tygodni, że potrafią się zjednoczyć, wygłoszą wspólne oświadczenie, to wpakuję w nich 4 mln zł i zrobię im kampanię i nie będę angażował się w politykę.
Wcześniej na profilu Stonogi na FB zapowiedziano, że zostanie przedstawiony news, jakiego w Polsce „nie widziano”. Nic takiego nie miało miejsca.
Fot. TV Republika