#NEWSWEEK:
— MICHAŁ KAMIŃSKI W ROZMOWIE Z TOMASZEM LISEM NA PYTANIE, CZY ŚNI MU SIĘ SMOLEŃSK: „Tylko raz miałem sen związany ze Smoleńskiem. Niezwykły. Śniło mi się, że lecę tutką i wiem, że to jest ta, która się rozbije. I podchodzi do mnie władyka Miron, który zginął w Smoleńsku. Mówi: „Musisz wysiąść, mamy międzylądowanie w Mińsku i musisz wysiąść”. Ja mówię: „Władyka, ale jak to? Przecież prezydent się na mnie obrazi”. I wysiadam w tym fikcyjnym Mińsku. A władyka Miron jeszcze mówi w tym śnie, że muszę się pożegnać. I ja do niego podchodzę, obejmuję go, całuję, a on mówi: „Idź już, uciekaj!”. Taki miałem sen” (…). Do tej pory, gdy wspominam władykę Mirona, to płaczę, nawet teraz”.
— TOMASZ LIS: Kiedy do pana dotarło, że wyjdzie przy tym straszna polska nienawiść? Już w środę 14 kwietnia był tekst Krasnodębskiego w „Rzeczypospolitej” – „Gardzę wami”.
— KAMIŃSKI: „Nie, nie miałem tego. Do końca kampanii wierzyłem w zgodę”.
— O „INNYM PIS”: „Po kampanii [prezydenckiej w 2010 r.] wróciłem do Polski we wrześniu. I to już było inne PiS. Ziobro twierdzi, że kampania, którą prowadziłem, była do dupy. Był ten słynny wywiad, w którym prezes mówił „Newsweekowi”, że brał proszki i nie pamięta, dlaczego taką kampanię miał”.
— GDYBY NIE BYŁO SMOLEŃSKA…: „Gdyby nie było Smoleńska, to bardzo możliwe, że jesienią 2010 r. Lech i Jarosław Kaczyńscy stanęliby w obliczu rokoszu we własnej partii”.
— NA PYTANIE, JAK WYGLĄDAŁABY POLSKA BEZ SMOLEŃSKA: „Pewnie doszłoby do rozpadu PiS. Ale Smoleńsk usakralizował przywództwo Kaczyńskiego. Poza tym go wzmocnił. Gdyby nie było Smoleńska w 2010 r., Jarosław stanąłby przeciwko partii, rozedrgany porażką brata, własną porażką. Byliby kompletnie nieracjonalni”.
— O WAWELU: „[W pierwszy poniedziałek po tragedii] Od razu biegnę do pałacu prezydenckiego. Tam są Paweł Kowal, Adam Bielan, Maciej Łopiński. I wtedy pojawia się ta idea, która wyszła nie ode mnie, pochowania prezydenta na Wawelu (…). [To był pomysł] chyba Pawła Kowala. Moim zdaniem Lech Kaczyński zasłużył, żeby być pochowany na Wawelu”.
— O DONALDZIE TUSKU: „Jestem pewien, że było to dla niego osobiście bardzo ciężkie i traumatyczne przeżycie. I za rzecz zupełnie haniebną uważam obarczanie go winą za tragedię smoleńską”.
— KAMIŃSKI DALEJ: „Żeby być uczciwym, sam sobie zadałem pytanie: co by było, gdyby Lech Kaczyński do mnie zadzwonił… [Z pokładu samolotu]. I powiedziałby: „Michał, oni mi tu mówią, że nie możemy lądować, bo jest mgła”. Uczciwie odpowiem, że powiedziałbym mu: „Leszek, oni ewidentnie coś knują”.
#WPROST
— ANNA GIELEWSKA O BRONKOBUSIE: „Komorowskiemu w trasie zawsze towarzyszy ktoś z prezydenckiego gabinetu, ale tylko po to, żeby głowa państwa mogła podpisywać pilne dokumenty. W czasie podróży kampanijnym autobusem Komorowski jest przede wszystkim kandydatem. Najbardziej cieszą się z tego jego sztabowcy, którzy mają go wtedy „na wyłączność”. – Tym bardziej że on nie jest nawykły do trybu kampanijnego – przyznają po cichu”.
— O EMOCJACH W KAMPANII: „Smoleńsk to jeden z tematów, które mogą na moment wprowadzić do kampanii emocje. Na razie – ku zmartwieniu obu sztabów – jest ich w niej jak na lekarstwo. W badaniach okazuje się, że tematy, które starali się eksponować współpracownicy obu kandydatów, niespecjalnie trafiają do wyborców. Pokazuje to choćby niedawny sondaż IBRiS dla „Rzeczpospolitej”, z którego wynika, że ani skomplikowana sprawa SKOK-ów, ani straszenie wprowadzeniem euro ludzi nie interesują”.
— GIELEWSKA: SZTABY ZBIERAJĄ AMUNICJĘ NA FINISZ: „Najważniejsza walka dopiero się zaczyna. To właśnie najbliższe tygodnie rozstrzygną, czy Bronisław Komorowski zdobędzie więcej niż 50 proc. głosów (…). Zdecyduje szybkość reagowania obu sztabów na kryzysy i wpadki (…). Na miesiąc przed wyborami kampanii Komorowskiego brakuje pomysłów. Ale i kampania Dudy straciła początkowy impet. Oba sztaby zbierają więc polityczną amunicję na finisz”.
— GIELEWSKA DALEJ: „– Będą wszystkimi sposobami uderzać w klatkę, żeby nas rozjuszyć – kwituje jeden ze współpracowników Dudy. Sztabowcy Komorowskiego liczą, że w ten sposób uda im się wypełnić treścią pusty jak dotąd podział na Polskę radykalną i racjonalną. O ile tylko ważni politycy Platformy dostatecznie zaangażują się w kampanię. – Na razie ten brak emocji udzielił się też w partii – narzeka jeden ze współpracowników Komorowskiego”.
— O BUDŻECIE DUDY: ZOSTAŁO 4 MLN: „Na finiszu kampanii oba sztaby wypuszczą telewizyjne spoty. Dudy ma być biograficzny, Komorowskiego – podsumowujący pięć lat prezydentury. Na ostatnim odcinku kampanii sztab Komorowskiego jest także w lepszej sytuacji pod względem kalendarzowym i finansowym. Urzędujący prezydent będzie skupiał na sobie uwagę mediów w ostatnich dniach przed wyborami – podczas świąt państwowych na początku maja. Jak odpowiedzą sztabowcy Dudy? Na razie kurczy im się budżet (…). Zostało mniej niż 4 mln zł – mówi polityk PiS”.
— CEZARY BIELAKOWSKI: CZEGO NIE NAUCZYŁ NAS SMOLEŃSK: „Katastrofa rządowego samolotu obnażyła skrajną słabość państwa, które nie było w stanie zagwarantować bezpieczeństwa nawet prezydentowi oraz dowódcom wszystkich rodzajów polskiego wojska. Jak to wygląda pięć lat po 10 kwietnia 2010 r.? Bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie nadal jest wątpliwe, tak jakby nic się wcześniej nie zdarzyło. Zastosowane po katastrofie atrapy nadal funkcjonują zgodnie z niestarzejącą się w Polsce zasadą, że prowizorka trzyma się najdłużej”.
— BIELAKOWSKI O „BRAZYLIJSKICH EBRAERACH”: „Rząd wyczarterował dwa średniodystansowe brazylijskie embraery i przemalował je w narodowe barwy. Samoloty te szybko stały się ulubionym środkiem transportu premiera Donalda Tuska na trasie Warszawa – Gdańsk – Warszawa”.
— JAK CZYTAMY DALEJ: „Pięć lat po katastrofie rządowego samolotu nie jesteśmy nawet o krok bliżej do decyzji o zakupie nowych samolotów (…). O nowoczesne samoloty upominał się nowy prezydent Bronisław Komorowski. Ale rząd uległ populistycznemu myśleniu i nie odważył się rozpisać przetargu na drogie boeingi 737 czy airbusy. Ówczesny premier Donald Tusk i Ministerstwo Obrony Narodowej poszli na łatwiznę”.
— GIELEWSKA W FELIETONIE O 5 ROCZNICY W KAMPANII: „Dziś jego [Andrzeja Dudy] sztabowcy woleliby, żeby piąta rocznica nie wypadała w środku kampanii prezydenckiej. To wszak czas chowania – Duda nie może wciąż przebić pułapu 30 proc. poparcia, do tego potrzeba mu elektoratu centrowego. Z drugiej strony, nie może się także wyraźnie odcinać od smoleńskiej spuścizny – to po to, by podtrzymywać twardy elektorat. Na to właśnie liczy Platforma Obywatelska. Przez pięć lat jej politycy zacierali ręce, widząc na horyzoncie Antoniego Macierewicza i słysząc słowo „zamach”.
#DO RZECZY:
— GOCIEK I GURSZTYN O 'JEDYNCE’ DLA BIELANA: „Radosna wiadomość z życia Polskiej Zjednoczonej Prawicy Ziobrowsko-Gowinowskiej. Adam Bielan będzie „jedynką” w wyborach do Sejmu z Ostrołęki. Właściwie nie wiemy, czy Adaś w ogóle był w tym pięknym grodzie nad Narwią (my nie byliśmy i się nie wybieramy). Ale wiemy, że głupią minę zrobił szef tamtejszych struktur PiS Arkadiusz Czartoryski, który o tej jakże słusznej decyzji władz własnej partii kaczystowskiej dowiedział się z mediów. I który tym samym nie będzie „jedynką”, choć wcześniej nią był i dalej mu to obiecywano”.
— KOLEJNY POLITYK 'UKRYWAŁ’ ZEGAREK – jak pisze Wojciech Wybranowski: „Senator Robert Dowhan przez kilka lat z rzędu nie wpisał do oświadczenia majątkowego zegarka marki Graham wartego 40 tys. zł. Zrobił to dopiero po wybuchu tzw. afery zegarkowej związanej ze Sławomirem Nowakiem”.
— DOWHAN: 'DOSTAŁEM OD TATUSIA’: „30 kwietnia 2014 r. w oświadczeniu majątkowym pierwszy raz wpisał też zegarek Graham o wartości 40 tys. zł. „Do Rzeczy” dotarło jednak do zdjęć Dowhana między innymi z lat 2012–2013, na których senator nosi taki zegarek. Dlaczego polityk nie wpisał go już wówczas do oświadczenia? – Dostałem go od tatusia do ponoszenia. Tatuś nosi moje rzeczy, a ja tatusia – przekonuje”.
#GAZETA POLSKA
— ANTONI MACIEREWICZ O SOBIE W KONTEKŚCIE SMOLEŃSKA: „Dla mnie sprawa smoleńska była, jest i będzie priorytetem, niezależnie od tego, czy będę posłem i jakie stanowisko będę w przyszłości zajmował. Nie zrezygnuję z wyjaśniania przyczyn tej tragedii aż do momentu, gdy odpowiedzialni za śmierć Prezydenta RP i 95 pozostałych pasażerów Tu-154 staną przed sądem”.
— PROKURATURA ODRZUCIŁA OSTATECZNIE KONCEPCJĘ ZAMACHU: Jak mówi Antoni Macierewicz w wywiadzie z Grzegorzem Wierzchołowskim: „Do ostatniej konferencji prokuratury śledczy brali pod uwagę, przynajmniej formalnie, hipotezę zamachu terrorystycznego (…). Na ostatniej konferencji śledczy stwierdzili zaś jednoznacznie, że hipoteza zamachu nie będzie dłużej badana, gdyż przyczyny tragedii z 10 kwietnia 2010 r. zostały już stwierdzone. Przyczyną – jak się dowiedzieliśmy – były rzekomo błędy pilotów”.
— MACIEREWICZ O DZIAŁANIU PROKURATURY WS. ŚLEDZTWA SMOLEŃSKIEGO: „Istnieją więc dwa cele polityczne tej propagandowej operacji: wewnętrzny – wsparcie Bronisława Komorowskiego i obozu Platformy Obywatelskiej przed wyborami prezydenckimi – oraz zewnętrzny: zablokowanie międzynarodowego śledztwa, a tym samym obrona Władimira Putina przed potępieniem przez światową opinią publiczną”.
— O PBK: „Bez wątpienia prezydent Komorowski zachowuje się tak, jakby coś ukrywał. Do dzisiaj nie mogę zrozumieć jego słów po zamachu gruzińskim – wtedy, gdy na wiadomość o tym, że Lech Kaczyński przeżył ostrzał rosyjskich żołnierzy, cynicznie powiedział, że z 30 metrów nawet ślepy snajper by trafił. Tymi słowami Komorowski rozpoczął wielką akcję propagandową przeciwko prezydentowi Kaczyńskiemu, podjętą także przez służby specjalne”.
— O ZESPOLE PARLAMENTARNYM DS. SMOLEŃSKA: „Głównym obszarem naszych badań w przyszłości będą sprawy związane z działaniem służb specjalnych. Jeżeli pojawią się materiały w tym zakresie, to ich analiza będzie nakierowana na ujawnianie sprawców i struktur organizacyjnych, które przyczyniły się do katastrofy. A czy zespół parlamentarny będzie działał w przyszłej kadencji? Uważam, że jest taka konieczność tak długo, póki nie zajmie się tą sprawą na powrót Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. A to będzie możliwe tylko w przypadku zwycięstwa PiS”.