Jeden z polityków z zarządu Platformy w rozmowie z nami mówi o sytuacji wokół wyboru Andrzeja Biernata. Jego zdaniem sekwencja wydarzeń była taka: jedynkowa publikacja weekendowego Faktu „Spisek w rządzie” – o możliwym przewrocie w PO i – podobno – rosnącym niezadowoleniu struktur partii z Kopacz, spotkanie Biernata z szefami regionów, z pominięciem tych, kojarzonych ze Schetyną (o czym napisał tygodnik Wprost). Wszystko to – zdaniem naszego rozmówcy – w celu wywarcia presji na PEK, by ta – w poczuciu zagrożenia i znów uciekając w ramiona spółdzielni – na piątkowej Radzie krajowej złożyła formalny wniosek o powołanie Andrzeja Biernata na sekretarza generalnego.
„Ewa była przeciw temu punktowi na radzie. I to kategorycznie. Chciała tylko wystąpienia Bronka” – mówi inny polityk z najściślejszej czołówki PO. Inny polityk Platformy, w nieoficjalnej rozmowie z nami zauważa, że z powołaniem nowego sekretarza może być problem statutowy, bo Ewa Kopacz nie jest „pełnym” przewodniczącym PO, a pełniącym obowiązki, więc teoretycznie pojawia się wątpliwość czy „pełen” sekterarz może istnieć przy p.o. przewodniczącego partii.
Piątkowe posiedzenie Rady krajowej PO będzie miało duże znaczenie dla sytuacji wewnętrznej w Platformie. To, czy dojdzie do formalnego zgłoszenia przez PEK kandydatury Biernata, pokaże która z frakcji zyskała przewagę w partii. Spółdzielni jest na rękę szybkie i silniejsze umocowanie Biernata na funkcji szefa struktur wewnętrznych partii, zwłaszcza, że to schetynowiec Robert Tyszkiewicz ma – jak pisał w RZ Andrzej Stankiewicz- pokierować kampanią reelekcyjną prezydenta Komorowskiego. A to, w naturalny sposób otworzy Tyszkiewiczowi drzwi do silniejszego oddziaływania na regiony. Po rezygnacji Grasia, Biernat jest tylko pełniącym obowiązki sekretarza.
W tle odbywa się próba zbudowania odrębnej frakcji podległej bezpośrednio PEK oraz inny test przywództwa – dyscyplina w klubie podczas przewidzianego także na piątek głosowania konwencji antyprzemocowej. Ale z tym raczej nie powinno być problemów, zwłaszcza po wzięciu jednego z kluczowych konserwatystów w klubie PO – Jacka Rostowskiego na pokład KPRM.