Gdy Theresa May ogłaszała przedterminowe wybory parlamentarne, Konserwatyści liczyli na przygniatające zwycięstwo nad Partią Pracy i powiększenie stanu posiadania w Izbie Gmin. Sondaże przeprowadzane od czasu referendum ws. Brexitu dawały Torysom stale rosnące poparcie, a Labour pod przywództwem Jeremy’ego Corbyna powoli wytracała swoich wyborców.

Jednak ostatnie kilka tygodni kampanii wyborczej odwróciły ten trend w większości sondaży a przyszłość większości parlamentarnej Partii Konserwatywnej nie wydaje się już taka pewna. Wciąż największe ośrodki badań opinii publicznej w UK i publicyści niezaprzeczalnie uznają, że premier May wygra czwartkowe wybory. Jednak to skala tego zwycięstwa staje się obecnie największą niepewnością dla Torysów.

Screen Shot 2017-06-07 at 1.39.56 AM.png
Na dzień przed wyborami średnia sondaży wskazuje, że Konserwatyści mogą liczyć na 6 punktów procentowych poparcia więcej niż Labour. Jednak pojedyncze sondaże oraz modele przewidujące podział mandatów nieco komplikują ten obraz.

W badaniu Survation przeprowadzonym przed ostatnim weekendem Konserwatyści zdobyli 41% poparcia a Labour aż 40%. Z kolei sondaż ICM Research z tego samego okresu wskazuje na poparcie 45% dla Torysów i zaledwie 34% wyborców dla Partii Pracy – z różnicą aż 11 pkt. procentowych.

Próbę przewidywania krajobrazu po czwartkowym głosowaniu dodatkowo utrudniają modele estymujące podział mandatów i wyniki w poszczególnych okręgach wyborczych. Według modelu Lorda Ashcrofta (milionera związanego z Torysami, który finansuje ogromne ilości badań opinii publicznej) Konserwatyści mogą liczyć na zdobycie większości aż 64 głosów w Westminsterze, prawie 5-krotnie większej niż dotychczas.

Z kolei estymacja ośrodka YouGov sugeruje, że Torysi zdobędą zaledwie 304 mandaty – kilkanaście mandatów poniżej wymaganej większości i obecnego stanu posiadania. W takim scenariuszu rząd mogłaby teoretycznie utworzyć Partia Pracy przy wsparciu szkockich nacjonalistów z SNP i Liberalnych Demokratów lub posłów z Irlandii Północnej. Analitycy projektu Britain Elects oceniają, że Torysi zdobędą aż 355 mandatów, a Labour zdoła zebrać jedynie 217 miejsc, co byłoby znaczącym zwycięstwem dla Theresy May i porażką dla Jeremy’ego Corbyna.

Żeby uniknąć wyborczej katastrofy (jaką byłby wynik poniżej 200 mandatów), Labour musi liczyć na mobilizację dużych grup młodych wyborców. Tymczasem według Financial Times, najnowsze badania wskazują, że zaledwie połowa z Brytyjczyków poniżej 30 lat zamierza z pewnością oddać w czwartek głos. Nieoficjalnie można usłyszeć, że niektóre z okręgów które od dekad głosowały na Labour są zagrożone. W ciągu ostatnich tygodni Torysi – wbrew intuicji i standardowym zasadom prowadzenia kampanii – znacząco rozbudowywali kampanię w tych okręgach, zwiększając szansę na ich “przejęcie” w czwartek.

Obserwatorzy sondaży przedwyborczych wskazują jednak na jeden trend, co do którego zgadzają się niemal wszyscy – powrót dominacji dwóch mainstreamowych partii na brytyjskiej scenie politycznej. Badania opinii sugerują, że niezależnie od podziału głosów pomiędzy nimi, łącznie Labour i Partia Konserwatywna zdobędą poparcie ponad 80% brytyjskich wyborców – więcej, niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich 40 lat.